Finał seksafery: wybaczyłam wójtowi seks bo go kochałam

2013-06-23 11:09

Zaskakujący finał seksafery w Gibach (woj. podlaskie). Krystyna B. (48 l.), która oskarżyła wójta gminy Jana Kramnicza (59 l.) o to, że w zamian za seks załatwił jej pracę, wykorzystał, a potem porzucił i zwolnił, nagle wycofała swoje zeznania i sprawę umorzono! - Janek mnie zranił, ale mu przebaczyłam. To dobry wójt i dobry człowiek, a ja naprawdę go kochałam - tłumaczy swoją decyzję wzgardzona przez wójta kochanka.

O aferze seksualnej w gminie Giby na Podlasiu pisaliśmy w lutym. Krystyna B. oskarżyła wówczas wójta Jana Kramnicza, że zaproponował jej pracę w zamian za seks. Kobieta zgodziła się. Wójt znalazł dla niej zatrudnienie, a ona dała mu to, co obiecała. - Umawiał się ze mną przez telefon - wspomina. - Podjeżdżał samochodem i jechaliśmy do lasu. Kochaliśmy się, a po wszystkim odwoził mnie i czule całował na pożegnanie. Nawet się z tym nie krył. Było mi z nim dobrze - rozmarza się pani Krystyna.

Kochanka jednak szybko znudziła się włodarzowi. Zaczął jej unikać, a na dodatek nie przedłużył umowy o pracę. Oszukana i zraniona kobieta zgłosiła się do prokuratury. Wójt wszystkiemu zaprzeczył i oskarżył kobietę o pomówienia.

Śledczy, którzy sprawdzili billingi z telefonów wójta i kobiety, dowiedli jednak, że 48-latka nie kłamała - wójt rzeczywiście często do niej dzwonił i słał SMS-y. Nie było jednak świadków romansu, a jedynym dowodem w sprawie były zeznania porzuconej kochanki. Ta jednak nagle wycofała zarzuty przeciwko wójtowi i sprawę umorzono. Dlaczego?

- Nie dostałam za to ani grosza - zarzeka się pani Krystyna. - Mówiłam prawdę, ale postanowiłam odpuścić. Zrobiłam to, bo go naprawdę kochałam. Nie mam do niego żalu. To dobry człowiek - wyjaśnia. Wójt także wycofał oskarżenie przeciwko pani Krystynie, ale sprawy nie komentuje. - Tę kobietę wykorzystano w grze politycznej przeciwko mnie - mówi.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki