KOLEJNA WYPRAWA WIELICKIEGO NA K2

i

Autor: Piotr Bławicki Na zdjęciu z 2002 roku Krzysztof Wielicki siedzi w namiocie na kilka dni przed wyprawą na K2

GIGANTYCZNA HIPOKRYZJA? Wielicki przyznał się, że w młodości robił TO SAMO, co Urubko

2018-03-21 11:04

Zapomniał wół, jak cielęciem był. To przysłowie zdaje się jak ulał pasować do kierownika Narodowej Zimowej Wyprawy na K2 Krzysztofa Wielickiego. Legendarny polski himalaista, wielki autorytet dla młodych adeptów wspinania w rozmowie z "Dziennikiem Bałtyckim" wspominał swoje fascynujące górskie przygody z młodości. Opowiedział m.in. o solowych atakach na wielkie szczyty. Jego ówczesna determinacja do złudzenia przypomina postawę Denisa Urubki, który niedawno samotnie szturmował szczyt K2.

Bez ryzyka nie byłoby alpinizmu, nikt by nie chodził w góry - stwierdził Krzysztof Wielicki w wywiadzie z 2015 roku. Himalaista z pewnym dystansem powiedział o najbardziej ryzykownych wyprawach w swoim życiu. - To moje solowe wspinanie, nie mówiąc o Nanga Parbat (brawurowe samotne wejście w 1996 r. - red.), to było wariackie, nie wiem, czemu ja to robiłem - wyznał bez ogródek po prawie dwudziestu latach od zdobycia szczytu. - Działała chyba adrenalina, potrzebowałem więcej emocji. Może to nie było ryzykanctwo, bo jednak robiłem to, mając trochę doświadczenia, ale... - zostawił niedopowiedzenie Wielicki. -  Alpinizm zasadza się na ryzyku. Każdy jednak wierzy, że wróci. Gdyby było inaczej, gdyby ktoś mówił sobie: "Nie pojadę, bo może mi się coś stać", toby nie pojechał. Takie podejście, że stać mnie na pokonywanie najtrudniejszych przeszkód, przekłada się potem na życie na dole - stwierdził 68-letni wspinacz. Czy filozofia prezentowana przez Wielickiego nie przypomina postawy Denisa Urubki, który koniecznie - jako pierwszy człowiek na Ziemi - chciał wspiąć się na szczyt K2 zimą.

 

 


Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki