– Uważam, że z chwilą wyboru nowych władz w związku dobiegła też końca kadencja najważniejszych wydziałów – mówi Gilarski, który swoją funkcję piastował od wiosny. – Nie uciekam z PZPN, bo Boniek nie jest prezesem. Zgłaszam nawet gotowość współpracy z działem prawnym związku – zastrzega.
Decyzję musi jeszcze przyjąć zarząd związku, który zbiera się dziś.