Gratulowali jej i śmiali się

2009-06-26 4:00

Ponad pięć godzin Isi na korcie w Wimbledonie.

Najpierw trening, potem 3-godzinny mecz horror z Shuai Peng (23 l.), a na deser deblowy mecz (w parze z siostrą Ulą) z Mattek i Pietrową, przegrany 4:6, 6:7.

- Na korcie spędziłam pięć godzin, nie pamiętam takiego dnia w karierze - przyznaje Isia.

- Jesteś zła na siebie za doprowadzenie do takiego długiego meczu z Shuai Peng?

- Jestem wściekła! Prowadziłam 6:2, 5:2, potem miałam piłkę meczową i jej nie wykorzystałam. W trzecim secie znów zepsułam cztery piłki meczowe zanim wygrałam.

- Dawno chyba nie zmarnowałaś tylu szans w meczu...

- Dokładnie. Mogło i powinno być 6:2, 6:2. W szatni wszyscy się ze mnie śmiali, że zamiast skończyć to w godzinę, męczyłam się przez trzy. Podchodzili, gratulowali i pękali ze śmiechu. Ale dobrze mi tak, należało mi się.

- Teraz czeka cię dzień wolny. Chyba bardzo potrzebny?

- Jestem piekielnie zmęczona i marzę tylko o kolacji i pójściu do łóżka. A tak naprawdę, to mam nadzieję, że w piątek i sobotę będzie padało, mecze zostaną przesunięte i zdążę solidnie odpocząć przed pojedynkiem z Na Li w trzeciej rundzie.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki