Wypadek pod Lesznem. Grażyna Konopka z Janiszewa: Naćpany bydlak zabił całą moją rodzinę.

2011-07-13 17:00

W jednej chwili straciła wszystko. Rodzinę, zdrowie, sens życia... Naćpany amfetaminą bandyta zabił w wypadku wszystkie bliskie jej osoby. Dariusz Sz. (25 l.), jadąc z szaleńczą prędkością, wpadł na auto, którym podróżowali Magda Złota (+24 l.), jej mąż Karol +24 l.), córeczka Julka (+2 l.), synek Oskar (+5 l.) i mama Karola - Anna (+49 l.). - Nigdy mu tego nie wybaczę! Zniszczył nasze życie, zabił 5 osób. Powinien gnić w więzieniu - mówi ze łzami w oczach Grażyna Konopka (46 l.) z Janiszewa (woj. wielkopolskie), matka i babcia zabitych. Sprawca wypadku właśnie trafił za kratki.

Po takiej tragedii nie można się otrząsnąć. Każda rzecz, każda chwila przypomina przedwcześnie zmarłych. - Oskar tak bardzo cieszył się, że od września pójdzie do przedszkola. Julka była taka grzeczna i wesoła. Magda i Karol tak bardzo cieszyli się na swoją rocznicę ślubu. Świata poza sobą nie widzieli. Do świętowania zabrakło im jednego dnia - zalewa się łzami pani Grażyna.

Nie mieli daleko

Było deszczowe popołudnie, gdy Magda, Karol i dzieci odebrali teściową z pracy i oplem vectrą wracali do domu. - Mieli przyjechać do domu teściowej Magdy - mówi pani Grażyna, która na co dzień opiekowała się wnukami, bo to z nią mieszkało młode małżeństwo.

Auto prowadziła Magda. Za kierownicą czuła się pewnie, ale nigdy nie szarżowała. Do przejechania nie mieli daleko. Z Leszna (woj. wielkopolskie), gdzie pracowali, do Kłody, w której mieszkała teściowa z rodziną, było zaledwie kilka kilometrów.

Patrz też: Szczecin: Adam B. zabił żonę Magdę nogą od stołka

Choć krajowa piątka na tym odcinku ma dwa pasy, to wcale nie jest bezpieczną drogą. Rozjeżdżona przez tiry z głębokimi koleinami. Gdy pada, tak jak tego dnia, w koleinach dodatkowo zbiera się woda. Magda o tym wiedziała, dlatego spokojnie jechała prawym pasem. Nie przewidziała jednak najgorszego - że jadący z naprzeciwka szaleniec uderzy w jej samochód.

Przeżył tylko sprawca

W ich auto dosłownie wbił się passatem Dariusz Sz. Pędził na złamanie karku. Tak szybko, że wypadł ze swojego pasa i czołowo zderzył się z rodziną Złotych. Po okolicy rozniósł się przerażający huk...

Tragiczny wypadek przeżył, choć poturbowany, tylko jego sprawca, który, jak się później okazało, był pod wpływem znacznej ilości amfetaminy, którą zażywał kilkakrotnie przed wypadkiem. W miniony poniedziałek, po kilku tygodniach leczenia, wyszedł ze szpitala. Od razu trafił przed oblicze prokuratora. Usłyszał zarzut spowodowania śmiertelnego wypadku po wpływem środków odurzających. Grozi mu za to 12 lat więzienia. Na jego twarzy próżno szukać wyrazu skruchy czy współczucia dla ofiar tragedii.

- W trakcie składania zeznań zapewniał, że nie pamięta okoliczności wypadku - mówi Jerzy Maćkowiak, szef leszczyńskich prokuratorów. Sąd aresztował już Dariusza Sz. na trzy miesiące.

- Chciałabym, aby siedział za kratkami do końca swoich dni - mówi pani Grażyna.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki