Greenpeace dopadł premiera

2009-06-04 13:53

Donald Tusk wpadł z deszczu pod rynnę. Choć udało się uciec przed manifestacją stoczniowców z Gdańska, to dopadli go aktywiści z Greenpeace. Zorganizowali protest w hotelu, gdzie premier spotkał się z szefami rządów Węgier, Rumunii i Ukrainy.

Manifestacja była, jak zwykle w przypadku ekologów, dość efektowna. W atrium hotelu rozwieszono 20-metrowy transparent z wypisanym na zielono słowem "Solidarność". Zamiast jednak flagi wkomponowanej w literę "N" w napisie umieszczono trójramienny wiatrak turbiny wiatrowej.

- 20 lat temu Solidarność była kluczem do obalenia komunizmu, a dzisiaj solidarność międzynarodowa jest niezbędna, by powstrzymać niebezpieczne zmiany klimatu - wykrzykiwali aktywiści, którzy nie ukrywali, że chcą przekazać premierowi swoją listę postulatów dotyczących rozwoju energetyki w Polsce.

Ku zdziwieniu ochrony hotelu do spotkania Tusk - Greanpeace doszło. Gdy premier udawał się na uroczystości na Wawelu, zatrzymał się przy manifestujących i przyjął petycję. Zadeklarował również, że wybiera się na grudniowy szczyt klimatyczny w Kopenhadze.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki