Iwona Wieczorek: Podejrzany kolega. Pomaga w poszukiwaniach, bo zginęła mu narzeczona

2010-09-24 22:15

Wciąż nie ma śladu po zaginionej Iwonie Wieczorek (19 l.) z Gdańska, ale w kręgu podejrzeń znalazł się kolega nastolatki Paweł P. To z nim, przyjaciółką i dwoma innymi chłopakami pokłóciła się wychodząc z dyskoteki w Sopocie. 22-latek jak nikt inny angażuje się poszukiwania. Tłumaczy, że to dlatego, bo cztery lata temu w wypadku stracił narzeczoną. Czy aby na pewno?

Najważniejszą postacią w poszukiwaniach Iwony Wieczorek jest obecnie Paweł P. W "Gazecie Wyborczej" czytamy, że policja, jasnowidz, matka dziewczyny, a nawet detektyw Rutowski podejrzewają, że młody przedsiębiorca z branży samochodowej mógł mieć coś wspólnego z zaginięciem nastolatki.

Przeczytaj koniecznie: Iwona Wieczorek: Mama zaginionej ma podejrzenia. Prosi o pomoc premiera

Wina 22-latka nie jest jeszcze przesądzona, ale jego udział i zaangażowanie w sprawę nie pozostają niezauważone. Jak czytamy w gazecie Iwona poznała Pawła zaledwie miesiąc temu. To z nim, przyjaciółką i dwoma kolegami była w noc przed zaginięciem na dyskotece Dream Club w Sopocie.

Przed dyskoteką Paweł P. zaprosił całe towarzystwo na działkę babci w Sopocie gdzie pili alkohol, potem pojechali na imprezę taksówką. W klubie doszło do kłótni między Iwoną i jej koleżanką. Chłopak twierdzi, że być może nastolatka była zazdrosna i dlatego uciekła. Innego zdania jest mama dziewczyny, która jest przekonana, że gdyby poszło o byle co, to jej córka nie zdecydowałaby się sama wrócić do domu.

Nowy kolega Iwony widział ją jako ostatni. „Trzymałem ją za rękę i prosiłem, żeby nie odchodziła. Wybiegłem za nią z dyskoteki... Zaczęła się szarpać, grozić, że będzie krzyczeć. Nie chciałem robić sceny. Gdybym wiedział jak to się skończy nigdy bym jej nie puścił” - mówił „GW”.

To on pierwszy wszczyna alarm, że Iwonie mogło przytrafić się coś złego. Do domu babci z dyskoteki wrócił przed godz. 4 rano. Mówi, że babcia nie musi tego potwierdzać, bo nagrała go kamera monitoringu. Kamery rzeczywiście są, ale nie uchwyciły chłopaka, bo mieszkanie babci Pawła jest na parterze. Nie mógł spać, miał złe przeczucia, więc próbował dowiedzieć się czy Iwona dotarła do domu.

Kiedy stało się jasne, że zaginęła przewodził w poszukiwaniach, drukował plakaty, był w stałym kontakcie z policją, sprawdzał każdy nowy trop. Zaproponował matce dziewczyny wynajęcie detektywa Krzysztofa Rutkowskiego, a potem nie odstępował go na krok.

Patrz też: Sprawa Iwony Wieczorek: Rutkowski przesłuchany - musi milczeć

Teraz jest rozgoryczony i przestraszony, że całe śledztwo koncentruje się na nim. Ma przecież alibi- spał w domu babci. Jak tłumaczy „GW” zaangażował się poszukiwania, bo chociaż znał Iwonę krótko i do niczego poważnego między nimi nie doszło, to przypomina mu się tragiczny wypadek sprzed czterech lat, w którym zginęła jego narzeczona

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki