Janki: Chińska draka pod Warszawą

2014-04-26 4:00

Nie potrafili się dogadać, więc wyjęli maczety. W biały dzień na parkingu przed centrum handlowym w Jankach doszło do jatki pomiędzy czterema Chińczykami. Jeden z awanturników został znaleziony w kałuży krwi przez wezwanych na miejsce policjantów. Pozostali wpadli podczas próby ucieczki.

Dochodziła godz. 15, gdy na parking przed centrum w Jankach przyjechały dwa samochody. W oplu i w peugeocie siedzieli chińscy handlarze z Nadarzyna. Mężczyźni zaczęli się kłócić i wyzywać w obcym języku, a gdy zabrakło im argumentów, sięgnęli po maczety i siekiery. - Jeden z nich ranił drugiego w udo ostrym narzędziem - mówi kom. Dorota Nowak z komendy w Pruszkowie. Wszystko działo się na oczach przerażonych klientów centrum handlowego.

Zobacz: Będą montować nowy most Grota-Roweckiego. Utrudnienia na Wisłostradzie

Bandyci zostawili 21-latka z głęboką krwawiącą raną i niespiesznie wrócili do samochodu. Zgubiła ich jednak ciekawość.- Ranny mężczyzna był nieprzytomny, dlatego trzeba było wezwać karetkę. Wtedy policjanci zauważyli, że dwóch mężczyzn wysiadło z opla i przygląda się sytuacji. Gdy funkcjonariusze postanowili sprawdzić, kim są obserwatorzy, wsiedli oni do auta i próbowali odjechać - dodaje kom. Nowak. Nie zdążyli nawet ruszyć, bo zostali zatrzymani. Azjaci w wieku 27 i 43 lat mieli przy sobie noże, siekierę oraz metalową pałkę z paralizatorem.

Handlarze zostali przesłuchani przez pruszkowską prokuraturę. Mimo pomocy tłumacza nie chcieli zdradzić, co było powodem ich agresywnego zachowania. Do prokuratora trafił również zaraz po wyjściu z lecznicy sam poszkodowany, bo w aucie 21-latka znaleziono maczetę i kastet. - Całej trójce przedstawiono zarzut udziału w bójce z użyciem niebezpiecznego narzędzia, za co grozi do 8 lat więzienia - dodaje Nowak. Czwarty mężczyzna został zwolniony.

Polub se.pl na Facebooku

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki