W spotkaniu na szczycie angielskiej Premiership Arsenal zremisował z MU 2:2. Kiedy w 82. minucie Cristiano Ronaldo trafił do siatki londyńczyków, wydawało się, że zadał cios nokautujący. Nic z tego.
- Powiedzieliśmy sobie, że jeśli trzeba będzie umrzeć, to umrzemy wszyscy na tym boisku - obrazowo opisał determinację Arsenalu jego kapitan, Gallas.
To właśnie Francuz okazał się bohaterem meczu. W 92. minucie w potwornym zamieszaniu w polu karnym MU huknął w kierunku bramki. Edwin Van der Sar odbił piłkę, ale po sygnalizacji bocznego arbitra sędzia główny po chwili wskazał na środek boiska. Powtórki telewizyjne rozwiały wszelkie wątpliwości - Van der Sar interweniował dobre pół metra za końcową linią.
- Kiedy sędzia przerwał grę, myślałem, że odgwizdał nasz faul. Zdziwiłem się, kiedy przyznał nam gola. Brawo dla niego, to była świetna i odważna decyzja - chwalił arbitra menedżer Arsenalu, Arsene Wenger.
Dużo gorszą ocenę wystawił sędziemu Alex Ferguson, który zarzucił mu faworyzowanie gospodarzy. "Fergie" skrytykował również fanów Arsenalu.
- Musieliśmy wysłuchać potwornych wyzwisk od ludzi siedzących 2-3 metry za nami. To skandal, czuliśmy się zagrożeni! - wściekał się Szkot.
Z Polaków, Tomasz Kuszczak przesiedział mecz na ławce rezerwowych, a Łukasz Fabiański na trybunach.