Zaszczuta kasjerka zaczęła walczyć o swoją godność. Ale komuś najwidoczniej bardzo się to nie spodobało. Najpierw nieznany sprawca wybił szyby w oknie jej mieszkania. Sprawą zajęła się policja. Ale teraz zaczęły się anonimowe telefony z pogróżkami.
"Chcesz spokojnie żyć, to przestań mieszać się w sprawy firmy. Każdy, który wpycha nos w nie swoje sprawy, źle kończy" - takie telefony odbierają osoby zaangażowane w obronę pracowników Biedronki przed mobbingiem. Pani Wioletta pogróżek wystraszyła się nie na żarty. - Miałam wczoraj jechać do telewizji, do Warszawy. Po informacji o tych telefonach odmówiłam wywiadu przed kamerami. A jak ci ludzie zrobią krzywdę mojemu dziecku?! - mówi nam przestraszona kasjerka. - Boję się, ale nie mam zamiaru się poddać. Nie pozwolę sobą pomiatać - podkreśla.
Telefony z pogróżkami odbiera też przewodniczący Regionu NSZZ "Solidarność" Mirosław Kozłowski, który interweniował w obronie Wioletty K. - Z tych telefonów dowiaduję się, że niebezpieczeństwo grozi tym, którzy będą się zajmowali sprawą, albo będą tworzyli związki zawodowe w Biedronce - mówi szef elbląskich związkowców. - Ja się nie boję, ale inni mogą być przestraszeni - dodaje Kozłowski. O tym, jakimi metodami są zastraszani pracownicy, wie najlepiej szef Stowarzyszenia Pracowników Poszkodowanych przez Biedronkę. - Kiedy moja żona walczyła o swoje prawa, to też odbierałem telefony z groźbami, że ją zabiją - przypomina Edward Gollent.
Tragedię Wioletty K. opisujemy od dwóch dni. Kobieta przeżyła prawdziwą mękę. Jej pęcherz mało nie eksplodował, gdy całymi godzinami wstrzymywała mocz, a wredna kierowniczka z uśmiechem na ustach zabraniała jej iść do ubikacji. I jeszcze ten niewyobrażalny wstyd, kiedy zsikała się przy klientach sklepu. - Za mobbing grozi do dwóch lat więzienia, podobnie jak za groźby karalne - tłumaczy prokurator Sławomir Karnowski (39 l.), rzecznik Prokuratury Okręgowej w Elblągu.
Mirosław Kozłowski, przewodniczący Regionu NSZZ „Solidarność”: Ja też dostaję telefony z pogróżkami
– Do mnie też dzwonią anonimowe osoby z pogróżkami Z tych telefonów dowiaduję się, że niebezpieczeństwo grozi wszystkim tym, którzy będą się zajmowali sprawą pani Wioletty, albo będą tworzyli związki zawodowe w sieciach sklepów Biedronka. Ja osobiście się nie boję, ale inni mogą być przestraszeni. I nie ma się co dziwić.