Katarzyna Plichta - przeszłość, rodzina. Kim jest żona Marcina P. i jak się poznali?

2015-03-27 10:01

Katarzyna Plichta nie miała łatwego życia - wstydziła się swojego domu rodzinnego, w szkole była szarą myszką, uczyła się przeciętnie... Nigdy nie uczestniczyła w spotkaniach klasowych i nigdy nie zaprosiła nikogo ze znajomych do swojego domu. Przeszłość Katarzyny Plichty nie była kolorowa. Teraz za to opływa w luksusy, które rekompensują jej trudne dzieciństwo.

Dzieciństwo Katarzyny Plichty

Katarzyna Plichta nie miała kolorowo: – W domu bieda, awantury, alkohol, w końcu rozstanie rodziców. Zawsze brakowało jej ojca. Nie dziwię się, że nie chce wracać do czasów dzieciństwa - wspomina sąsiadka jej dziadka w rozmowie z ONETEM.

Jej ojciec, Edmund Plichta, stracił pracę, gdy żona Marcina P. miała zaledwie 16 lat. 2 lata później jej rodzice się rozwiedli - ojciec wyniósł się z domu i zamieszkał w baraku na ogródkach działkowych, gdzie mieszka do dziś.

Córka nie utrzymuje kontaktów z ojcem - choć sama mieszka w luksusowym apartamencie pozwala, by ojciec klepał biedę. Podobny stosunek ma do dziadka - pan Jan żyje ze skromnej emerytury i nie doświadcza bogactwa wnuczki...

Katarzyna Plichta i Marcin P. - jak się poznali

Katarzyna Plichta i Marcin poznali się w Liceum Ekonomicznym przy ul. Seredyńskiego.Byli skrajnymi przeciwieństwami! Ona - szara myszka, on - prymus. Katarzyna uczyła się przeciętnie, była cicha, skromna, zamknięta w sobie. Z kolei Marcin miał same piątki, wygrywał olimpiady z przedmiotów ścisłych i ekonomii. Na koniec wygrał konkurs z ekonomii, który zagwarantował mu miejsce na uniwersytecie.

Katarzyna nie utrzymuje kontaktów z nikim z klasy - nie chodziła na spotkania klasowe, nie założyła konta na Naszej-Klasie.

Agnieszka, koleżanka z klasy tak ich wspomina:
– On był ulubieńcem nauczycieli, ona raczej szarą myszką. Na lekcjach zalękniona, ale w towarzystwie swobodna, choć zawsze trochę z boku. Swojej rodziny wręcz się wstydziła. Nie pamiętam, żeby któraś z dziewczyn z klasy kiedykolwiek była u niej w domu. Z drugiej strony podobała się chłopakom, a Marcin – choć błyskotliwy prymus – nie miał ani powodzenia, ani śmiałości do dziewczyn. Tak się dopasowali. Ona dała mu to, czego jemu brakowało, i odwrotnie - mówi w rozmowie z portalem.

– Porozmawiałyśmy w przelocie, pięć minut. Niby ta sama, ale jakby obca. Wiedziałam, że jest bardzo bogata. Trzymała dystans, ale chyba nie ze względu na dzielące nas miliony. Nie wiedziałam, czy ja tę elegancką, przypadkiem spotkaną kobietę w ogóle kiedyś znałam? - wspomina ostatnie spotkanie.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki