KATASTROFA POCIĄGÓW w Szczekocinach. Paweł Kurczak POMAGAŁ rannym: Widziałem URWANE RĘCE i NOGI

2012-03-05 8:35

Podbiegłem do młodej kobiety, miała zmiażdżone nogi – opowiada Paweł Kurczak (40 l.), który przeżył katastrofę i pomagał rannym. Pytała: „Co z moimi nogami?”. „Wszystko dobrze” – powiedziałem, choć trzymały się na skórze i widziałem kikuty. Przykryłem ją kocem, a ona chwyciła mnie za rękę. Mówiła, że ma w domu małą córeczkę i chce żyć...

Zgniecione wagony zamienione w kłębowisko blachy i kabli. Ci, którzy znaleźli się akurat w nich, nie mieli żadnych szans. – O takich widokach każdy strażak chce zapomnieć jak najszybciej, uczestniczący w tej akcji będą wymagali pomocy psychologów – mówi Jarosław Wojtasik, rzecznik śląskiej straży pożarnej. – Już nie ma nadziei, że znajdziemy tam żywych – dodaje.

 

Rannych jest 51 osób,
3 ciężko. Trafiły do 17 szpitali.

Rannych jest 51 osób, 3 ciężko. Trafiły do 17 szpitali.

 

Ci, którzy widzieli masakrę, drżącymi głosami opowiadają o swoich przeżyciach. – Wydostałem się na zewnątrz, na nasypie zobaczyłem troje rannych. Była tam ta kobieta z odciętymi nogami, szukałem dla niej karetki. Tamowaliśmy jej krwotok sznurkami wyjętymi z bluzy, czyimś szalikiem. Potem dała mi telefon do męża, musiałem zadzwonić i powiedzieć, co się stało. Na noszach straciła przytomność. Wiem od tego męża, że kobieta żyje, jest po operacji – mówi mężczyzna.

Liczba śmiertelnych ofiar może wzrosnąć. Strażacy powiedzieli nam, że nie można go zamykać, dopóki z torów nie zostanie usunięty ostatni fragment wraków.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki