DOBRZYCA: Katechetka i leśniczy zginęli w jednym łóżku

2013-01-24 1:40

Plan był taki: pod nieobecność gospodarzy włamać się do leśniczówki, zabrać cenne rzeczy i uciec. Ale bandyci nie zauważyli, że tego wieczora leśniczy i jego małżonka katechetka nie opuścili domu. Zaskoczeni kryminaliści nie mieli dla nich litości. Zadźgali małżeństwo w ich łóżku. Wczoraj przed Sądem Okręgowym w Poznaniu ruszył proces morderców.

A miejscowi ostrzegali, że to przeklęte miejsce... W 1945 roku bolszewicy zamordowali tu leśniczego i jego żonę. Zdzisław Krause (+54 l.) i jego małżonka Aleksandra (+54 l.) nie traktowali jednak poważnie tej opowieści. I sami padli ofiarą bandytów.

Dom stał na skraju lasu w Dobrzycy (woj. wielkopolskie). Tej marcowej nocy Zdzisław i Aleksandra spali głęboko. Nie słyszeli kroków dwóch mężczyzn. To Rafał S. (36 l.) i Michał K. (31 l.) zbliżali się do leśniczówki. Sądzili, że stoi pusta. Gdy weszli do środka, natknęli się na gospodarzy. Postanowili pozbyć się świadków, zaciągnęli małżonków do ich sypialni. - Zadali małżeństwu uderzenia nożem w klatkę piersiową, kark i szyję - mówi Magdalena Mazur-Prus z poznańskiej prokuratury. Po splądrowaniu leśniczówki (zabrali 3 sztuki broni myśliwskiej, amunicję oraz pieniądze) podpalili budynek, żeby zatrzeć za sobą ślady. Uciekli skodą leśniczego, porzucając ją potem i paląc.

Wczoraj ruszył proces morderców, którzy używają sztuczek, byle tylko ich nie skazano. Rafał S. zażądał zmiany obrońcy i prokurator nie odczytał nawet aktu oskarżenia. - Spodziewaliśmy się, że będzie grał na zwłokę. To go jednak nie uchroni przed karą - mówi Hubert Krause, który dla zabójców rodziców domaga się dożywocia.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki