KGHM tworzą ludzie z pasją - zobacz co robią w wolnym czasie.

Paweł, Marcin i Sebastian zdobyli 28 najwyższych szczytów pasm górskich w Polsce w ciągu niespełna 5 dni! Przejechali 2450km oraz wbiegali i zbiegali z kolejnych gór, robiąc przy tym 284 tys. kroków, czyli 230 km! Jako doświadczeni miłośnicy gór wiedzieli, że najważniejsze będą odpowiednie przygotowanie kondycyjne i dokładnie opracowany plan wyprawy.

– To było pół roku biegania i stepera. Ciągle tylko do góry i na dół, i tak nieskończenie wiele razy. Ale to zaowocowało, bo czuliśmy się mocni, a robiliśmy codziennie od 30 do 50 tys. kroków – mówi Sebastian Serwiński, sztygar zmianowy.

Gdy 21 maja zdobyli 28., ostatni szczyt – Skalnik – dotarło do nich, jak wielkiego wyczynu dokonali. W ciągu 4 dni, 22 godzin i 45 minut zdobyli wszystkie najwyższe szczyty polskich pasm górskich.

Marek Piekarz, operator maszyn z Zakładów Górniczych Lubin. Chłop jak brzytwa

Marek Piekarz ma nietypową pasję: kiedy wraca z kopalni do domu, z górnika zmienia się w twórcę noży. Jego wyroby kupują nie tylko amatorzy białej broni, lecz także żołnierze z oddziałów specjalnych, survivalowcy, myśliwi i wędkarze. Początki były trudne. Jeździł po warsztatach w całej Polsce, przyuczając się do swojego drugiego zawodu. Poznawał tajniki i techniki hartowania stali i rzeźbienia rękojeści.

– Najważniejsze są piece. Stal dobiera się odpowiednio do przeznaczenia noża i w zależności od tego, do czego on ma służyć, trzeba tę stal odpowiednio zahartować czyli podgrzewać, studzić, podgrzewać, studzić – tłumaczy. – Pracuję po zmierzchu, bo muszę dzielić czas na pracę zawodową, rodzinę i swoje pasje – dodaje. Należy też do klubu strzeleckiego i do grupy eksploracyjno-historycznej.

Górskie marzenie nadsztygara - Dariusz Derek, nadsztygar z Działu Nadzoru Robót Inwestycyjnych w ZG „Rudna”.

Dariusz Derek to prawdziwy obieżyświat.

– Chociaż zwiedziłem kawałek świata i góry również nie są mi obce, to nigdy nie miałem okazji przejść via ferratą. Gdy siostra ze szwagrem podczas moich urodzin zaproponowali, żebym pojechał z nimi do Szwajcarii i pełnił funkcję przewodnika, to zgodziłem się pod warunkiem, że spełnię swoje marzenie –mówi. Via ferrata nad Doliną Lauterbrunnen w Szwajcarii to szlak wspinaczkowy wyposażony w linę stalową zamontowaną na stałe do autoasekuracji. Pierwsze via ferraty zbudowano w Dolomitach w czasie pierwszej wojny światowej do szybszego przemieszczania wojska na linię frontu, a dziś są bardzo popularne wśród miłośników gór.

– Via ferrata Mürren-Gimmelwald to w opinii wielu jedna z najpiękniejszych tras w Europie. Nie należy do najłatwiejszych, bo mamy do czynienia ze szczególnie dużą ekspozycją, czyli wolną przestrzenią podczas wspinaczki, na przykład 500-metrową przepaścią – opowiada Dariusz.

– Wspaniałe widoki, adrenalina, świetnie zaprojektowana, ale wymagająca trasa. Do tego piękny wodospad i chwiejący się na boki most tybetański, który był dla mnie najtrudniejszy do pokonania – wspomina.

Marek Kubicki, starszy inspektor w Dziale Transportu Poziomego ZG „Rudna”. Ogród w skali makro

Marek Kubicki swoimi fotografiami pokazuje fascynujący świat przyrody. Ma na swoim koncie spektakularne zdjęcia ssaków i ptaków. Teraz przyszedł czas na skalę makro. Fotograf uwiecznił owady w swoim ogrodzie.

– Zdjęcia owadów wykonałem na roślinach rosnących dookoła naszego domu za pomocą 50-letniego obiektywu Helios 58mm z pierścieniem dystansowym macro 25 mm – wyjaśnia.

W jego obiektywie podziwiać można pszczoły. Rodzina pszczela składa się z 20–60tys. owadów, z których każdy ma ściśle przyporządkowane zajęcia i funkcje. – Żeby zapełnić miodem łyżeczkę, 12 pszczelich robotnic poświęca całe swoje życie! – opowiada fotograf.

Obserwował także trzmiele, których w Polsce występuje 31 gatunków. Wieczorem i nocą, na przełomie czerwca i lipca, w przydomowym ogrodzie zobaczyć można zielonkawe ogniki, w które natura wyposażyła niewielkie świetliki świętojańskie.

– Ja panią świetlikową sfotografowałem po powrocie z pracy, nocą 24 czerwca, czyli na św. Jana właśnie – mówi fotograf.

Janek Demczak z Zakładu Wzbogacania Rud przy kopalni Lubin. Na niego zawsze można liczyć

Jego talent plastyczny i zaangażowanie sprawiają innym radość, ale też dostarczają wiedzy o specyfice pracy w KGHM.

Janek Demczak w ZWR pracuje od ponad 35 lat. Koledzy, którzy organizują imprezy zakładowe, zawsze mogą na niego liczyć – wiadomo, że nikt tak jak on nie zadba o stroje, dekoracje czy dyplomy.

– Takie zadania przynoszą mi ogromną satysfakcję i spełnienie. Zwłaszcza wtedy, gdy mogę wykorzystać wrodzone umiejętności manualne. No i mam swój bogaty warsztat pracy, bo u mnie nic się nie zmarnuje: zużyta płyta CD, plastikowa butelka – zrobię z niej puchar czy medale dla dzieci – mówi. Janek Demczak jest autorem wielu strojów na imprezy zakładowe, w tym karczmy piwne i combry babskie. Razem z kolegami z pracy przygotowywał też miniatury maszyn i urządzeń z całego procesu przeróbki rud miedzi. Specjalnie dla najmłodszych gości – po to, by pokazać, jak wygląda praca ich rodziców.

PARTNEREM DODATKU JEST KGHM POLSKA MIEDŹ SA