Klaudia K. biła Michałka i przypalała papierosami! POTWORZE i ty nazywałaś się matką?!

2014-01-16 20:07

Kolejny dramat dziecka katowanego przez najbliższych. Zaledwie 9-miesięczny Michałek był bity i przypalany papierosami przez swoją matkę Klaudię K. (22 l.). Trafił do szpitala dopiero wtedy, gdy zasinienia były tak liczne, że zwrócili na nie uwagę pracownicy Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie.

O czym myślała Klaudia K., gdy wyżywała się okrutnie na swoim synku? Czy jej serce było z kamienia, gdy przypalała go papierosami? Na szczęście gehenna chłopczyka już się zakończyła. Teraz jest pod troskliwą opieką lekarzy z Chorzowa. - Ma wiele zasinień, są też ślady po oparzeniach, obojczyk chłopczyka był kiedyś złamany albo pęknięty. Widać, że nie był leczony, sam się zrósł - mówi Grzegorz Grzegorek, rzecznik prasowy Centrum Pediatrii i Onkologii.

Do niedawna Klaudia K. mieszkała u Dariusza Strychanyna (37 l.). - Przyjąłem ją pod dach, kiedy była w ciąży. Dziecko pokochałem jak własne. Opiekowałem się Michałkiem najlepiej jak mogłem, bo sam miałem kiedyś syna, który zmarł po chorobie nowotworowej - opisuje mężczyzna. - Jednak pod koniec ubiegłego roku wyprowadziła się z dzieckiem. Słyszałem, że do znajomej, do kamienicy przy ul. Chorzowskiej w Bytomiu. Martwiłem się o chłopca. Prosiłem, żeby opieka społeczna sprawdziła, co się z nim dzieje - dodaje.

Zobacz: 2,5-letnia dziewczynka przywiązana do drzwi, a matka nie widzi w tym nic złego: „Tak zrobiłam żeby nic sobie nie zrobiła”

Kiedy u Klaudii K. zjawiły się dwie pracownice MOPR w Bytomiu, natychmiast zauważyły ślady bicia na ciele Michałka. Powiadomiły o tym policję. Wyrodna matka została zatrzymana. Usłyszała już zarzuty znęcania się psychicznego i fizycznego ze szczególnym okrucieństwem. Przyznała się do winy. - Grozi za to do 10 lat więzienia. Kobieta nie przejawiała żadnej skruchy, wydaje się, że los dziecka jest jej dość obojętny - mówi Tomasz Bobrek z bytomskiej policji.

- Nie wiem, jak można dziecku coś takiego zrobić - mówi załamany pan Dariusz. Kiedy wczoraj Klaudia K. była prowadzona przez policjantów do sądu, Dariusz Strychanyn patrzył na byłą konkubinę. - Wybacz mi! - zawołała do niego. - Tego nie da się wybaczyć - odpowiedział przez łzy.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki