K+M+B - Ksiądz Millera błogosławi

2005-01-23 21:01

Co się dzieje z Leszkiem Millerem (57 l.)? Czyżby z utratą władzy i prestiżu przemyślał swe dotychczasowe życie i postanowił coś w nim zmienić? W piątek późnym wieczorem przyjął księdza chodzącego po kolędzie.

Ewangelia wg św. Łukasza 15,7:

- Powiadam wam: (...) większa będzie radość z jednego grzesznika, który się nawraca, niż z dziewięćdziesięciu dziewięciu sprawiedliwych...

Przygotowania do wizyty duszpasterza szły pełną parą. Przez całe popołudnie w domu na strzeżonym osiedlu na warszawskim Natolinie trwała krzątanina. W wielkim salonie na parterze świeciły się wszystkie światła, a państwo Millerowie nie mogli usiedzieć spokojnie.

Ostatni w kolejce

Oczekiwanie na księdza wydawało się nawet nieco nerwowe. Były premier biegał do drzwi na każdy dzwonek. Wreszcie kilka minut po godz. 20 do drzwi zadzwonił ksiądz. Był to prawdopodobnie ks. Jacek Kozub, proboszcz parafii bł. Władysława z Gielniowa na warszawskim Natolinie. W progu przywitał go z uśmiechem Miller, który nigdy nie ukrywał, że jest niewierzący. Ksiądz raźnym krokiem wszedł do domu byłego członka KC PZPR. Państwo Millerowie w towarzystwie jeszcze kogoś zasiedli z duszpasterzem do stołu. Nie było śpiewania kolęd, a gospodarze i duchowny nie padli na kolana do modlitwy. Nie zauważyliśmy, by ksiądz pokropił wodą święconą mieszkanie.

Świąteczna atmosfera

Towarzystwo wyglądało na trochę usztywnione, jedynie gospodarz przywykły do kontaktów z klerem był bardziej swobodny. Po kilkunastu minutach atmosfera się rozluźniła. Sam były premier sięgnął po butelkę, pokazał ją gościom i poczęstował winem. Musiało smakować wszystkim, bo wizyta się przeciągała. Ksiądz wyszedł dopiero przed godz. 23. Na plebanię odwiózł go gość Millerów. Czy były premier się nawrócił? Co mówił księdzu? Tego, niestety, nie wiemy. Ksiądz Kozub nie chce rozmawiać na ten temat z "Super Expressem".

Martwa dusza w parafii

Leszek Miller od trzech lat mieszka na warszawskim Ursynowie Natolinie na terenie parafii bł. Władysława z Gielniowa, ale parafianie nigdy nie widzieli go w kościele. Nie dziwią się nawet, że ich nie odwiedzał, bo jak sądzą - jest niewierzący.

Większość jest zadowolona, że przyjął proboszcza po kolędzie. - To dobrze, że były premier przyjął księdza. Niezależnie od tego, jaki jest dany człowiek, to ze spotkania z duchownym może wynieść coś dobrego - podkreśla Tomasz (25 l.), z którym "Super Express" rozmawiał w niedzielę przy kościele. Podobnie uważa pani Małgorzata (31 l.). Nie wszyscy są jednomyślni. Michał (34 l.) jest zdania, że ksiądz nie pasuje do Leszka Millera. - Nie jest wierzący, więc po co przyjmuje księdza? - pyta. Kościół w Natolinie został zbudowany dopiero na początku lat 90. Wcześniej komunistyczne władze długo nie chciały wydać pozwolenia na jego postawienie.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki