Komisja w siedzibie TVN "Była niszczona przez Durczoka, ale nie składał jej propozycji seksualnych"

2015-02-25 9:33

Od blisko tygodnia siedzibę TVN regularnie odwiedza komisja mająca za zadanie zbadać doniesienia o molestowaniu oraz mobbingu. Pojawiają się pierwsze relacje pracowników stacji. - Byłam niszczona przez Durczoka, ale dziennikarz nie składał mi propozycji seksualnych - powiedziała informatorka Wyborczej, która chce zachować anonimowość.

Komisja przesłuchuje świadków codziennie od 10 do 22. Mają oni w pełni zagwarantowaną anonimowość. Komisja, powołana po tekstach tygodnika Wprost, składa się z trzech osób. Jest w niej szefowa działu HR-u w TVN i dwóch prawników. Jeden z nich należy do dużej korporacji. Specjalizuje się w prawie pracy i kwestiach prawnych związanych z molestowaniem i mobbingiem. Jak informuje Wprost, przesłuchanych zostało już kilkadziesiąt osób. Rozmowy nie są nagrywane. Członkowie komisji sporządzają ręczne protokoły, które potem lądują w zalakowanych kopertach.

Pytania zadawane pracownikom są bardzo szczegółowe. Nie są to kwestie typu: "Jak się Pani czuje w zespole?". Komisja w obecności pracownika odczytuje jedno z wcześniejszych zeznań dotyczących np.: agresywnego zachowania Kamila Durczoka podczas kolegium i prosi przesłuchiwaną osobę o podanie szczegółów tego wydarzenia.

Zobacz: Afera Durczoka. Komisja TVN przesłuchuje reporterów. Nie spodziewałem się tak detalicznych pytań

Przed komisją stają nie tylko obecni pracownicy, ale również byli dziennikarze i dawno już nie pracujące dziewczyny. Jak przekonuje Wprost" w zespole Faktów istnieje silne przekonanie, że powrót Durczoka jest absolutnie niemożliwy.

To mógł być mobbing

Jak wynika z zeznań tajnych informatorów Gazety Wyborczej, zeznania dają już pierwsze efekty. Z nieoficjalnych informacji ma wynikać, że wśród pracowników tej stacji znalazły się kobiety, które potwierdzają, iż Kamil Durczok rzeczywiście traktował je w sposób mogący zostać oceniony jako mobbing lub molestowanie. Jednak wśród dziennikarek, nie ma podobno kobiety, która miała opowiedzieć swoją historię w publikacji tygodnika Wprost. Według relacji GW, jedna z pracownic mówi, że faktycznie "była niszczona przez Durczoka", ale dziennikarz "nie składał jej propozycji seksualnych". Kobieta podejrzewa, że Wprost połączył jej historię z inną opowieścią o molestowaniu.

Zapisz się: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki