Lekarz krzyczał na córkę, gdy umierała

2009-02-23 8:00

Tragedii, która się wydarzyła u drzwi przychodni lekarskiej w Bytomiu, nie da się zrozumieć. Lekarz, który przyjmował nieprzytomną Beatę Przeniosło (22 l.), na początku nie chciał wezwać pogotowia, a zamiast troskliwie zaopiekować się umierającą dziewczyną, krzyczał na nią, żeby się podniosła, bo nie będzie jej niósł.

Kiedy w końcu podjęto akcję reanimacyjną, na ocalenie życia Beaty było już za późno. Dziewczyna zmarła.

- Straciliśmy jedyne dziecko - mówią łamiącym się głosem Maria (44 l.) i Wiesław (46 l.) Przeniosło z Bytomia, którzy nie mogą się otrząsnąć z rozpaczy po stracie córki Beaty. Młoda dziewczyna skonała w cierpieniach na oczach lekarza - Henryka Kudły (48 l.). - Gdyby ten konował od razu wezwał karetkę, Beatka mogłaby przeżyć - opowiadając o ostatnich chwilach swojej córki pan Wiesław nie kryje wściekłości na doktora.

Przed południem Beata źle się poczuła. Troskliwy ojciec postanowił zawieźć ją do przychodni. - Zanim odjechałem z córką, zadzwoniłem do żony, która pracuje blisko przychodni. Powiedziałem, żeby podbiegła do lekarza i poprosiła o wezwanie karetki, bo Beatka traci przytomność - opowiada Wiesław Przeniosło.

Matka dziewczyny była w przychodni po chwili. - Pielęgniarka już chciała dzwonić po pogotowie, ale lekarz kazał jej odłożyć słuchawkę. Stwierdził, że do byle czego nie wzywa się karetki - mówi pani Maria.

- Błagaliśmy lekarza, żeby ratował córkę, bo już zaczynała sinieć - szlochają rodzice i dodają, że zamiast tego doktor wyciągnął Beatkę z auta, a kiedy osunęła się na kolana, krzyczał: "Wstawaj, nie będę przecież cię nosił". Dopiero potem zawołał kolegę po fachu i zaniósł nieprzytomną dziewczynę do gabinetu. Ekipie pogotowia ratunkowego, która wreszcie przybyła na miejsce, nie udało się ocalić życia młodziutkiej dziewczyny.

- Rozumiem rozżalenie tych ludzi, ale naprawdę z mojej strony wszystko było zrobione jak należy - twierdzi Henryk Kudła, lekarz, którego rodzice dziewczyny winią za śmierć swojej córki. - Pogotowia nie wezwałem od razu, bo chciałem najpierw obejrzeć pacjentkę. Nie krzyczałem na dziewczynę, choć czasem trzeba ostro zwracać się do pacjenta w takim stanie. Przeprowadziliśmy też reanimację - usprawiedliwia się lekarz.

Sprawą szokujących okoliczności śmierci Beaty Przeniosło zajmuje się prokuratura. Nie wiadomo jeszcze, co było przyczyną jej śmierci. Odpowiedź na to pytanie da sekcja zwłok.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki