Lewica traci ojca zbawiciela

2009-03-07 11:00

Poparcie Platformy dla Włodzimierza Cimoszewicza oceniają socjologowie

Po pierwsze, uważam, że Włodzimierz Cimoszewicz to dobra kandydatura na sekretarza generalnego Rady Europy. Jest politykiem doświadczonym, o dużej wiedzy prawnej. Po drugie, fakt, że rekomenduje go Platforma Obywatelska, jest wielkim uderzeniem w lewicę. Jest to wymierzone nie tyle w SLD, bo Cimoszewicz już dawno wycofał się z eseldowskich szeregów, ale w szeroko pojęte struktury lewicowe. Pamiętajmy, że Cimoszewicz grał rolę potencjalnego ojca zbawiciela dla rozbitej lewicy, więc lewica traci teraz przez PO ważnego człowieka. To jest w tej sprawie najważniejsze, najciekawsze.

Cimoszewicz prowadzi taką specyficzną grę - trochę jest w środku, ale trochę na zewnątrz, trochę je ciastko, ale właściwie to go nie je. Widać to było podczas ostatnich wyborów prezydenckich, kiedy oczekiwano od niego, że odegra istotną rolę - miał jednoczyć - ale okazało się, że nie bardzo się w tym odnajduje. Jeżeli obejmie funkcję w Radzie Europy, jego misja na lewicy skończy się już definitywnie.

Z kolei Donald Tusk cudownie marginalizuje lewicę. Pokazuje również, że jest człowiekiem szerokich horyzontów, gdyż nie boi się ludzi z różnych opcji - ktoś jest dobry, niezależnie od tego, do jakiej partii należy. Tusk będzie mógł pokazać, że jest ponadpartyjny. Zrobił dobry ruch, który będzie procentował. Pozostaje tylko pytanie, jakie szanse na objęcie tego stanowiska ma Cimoszewicz. Ijeszcze jeden problem. Jeżeli chciałby startować do PE, miałby kłopot - trudno te dwie funkcje pogodzić.

Paweł Śpiewak

Socjolog. Były poseł Platformy Obywatelskiej

To kontynuacja PR Platformy "Super Express": - Czy ludzie lewicy uciekają z tonącego okrętu?

Andrzej Zybertowicz: - Myślę, że na tę sprawę trzeba patrzeć inaczej. Po pierwsze, niedostatecznie wyraźnie mówi się, że funkcja sekretarza generalnego Rady Europy jest symboliczna, że nie ma on większych uprawnień - w odróżnieniu np. od funkcji sekretarza NATO i od funkcji unijnego komisarza, którą pełniła Danuta Hübner. Interpretacja może być taka, że Donald Tusk zaapelował do wyborców lewicy, żeby stawiali na Platformę, gdyż potrafi ona reprezentować interesy tego środowiska. Po drugie, nawet jeśli się okaże, że Cimoszewicz nie ma szans albo że rząd nie będzie skutecznie się angażował w działania zmierzające do objęcia przez niego tej funkcji, to efekt propagandowy jest osiągnięty. Zyska też Cimoszewicz - przez kilka tygodni będzie się o nim mówiło, i to w pozytywnym kontekście.

- Czy PO zapomniała o swoich korzeniach? Po co im postkomuniści?

- Jeżeli będziemy pamiętać, że jest to funkcja bez większego znaczenia, to zrozumiemy, że nie ma ona żadnego przełożenia na jakiekolwiek sprawy ideologiczne i programowe. Natomiast można to rozpatrywać także w kategoriach wewnętrznej gry w Platformie. Przypomnę powołanie Bogdana Klicha na ministra obrony narodowej w sytuacji, gdy człowiekiem od dawna przygotowywanym do objęcia tej funkcji był Bogdan Zdrojewski. Interpretowano to tak, że premier Tusk nie chciał wokół siebie ludzi z potencjałem rozwojowym. Podobnie jest teraz. Wysunięcie jakiegoś dynamicznego polityka Platformy na funkcję sekretarza Rady Europy byłoby tworzeniem konkurencji wobec wąskiej grupy osób, które są wokół Tuska. To posunięcie należy traktować jako kontynuację PR-owskiej strategii Platformy. Chodzi o to, żeby w obrębie PO nie mógł wypromować się polityk, który mógłby zagrozić obecnemu kierownictwu.

- To poważny cios dla lewicy?

- Może takim ciosem być tylko wtedy, gdyby Cimoszewicz tę funkcję objął. Jak obejmie, będzie można komentować to, wskazując, że on kieruje się osobistymi ambicjami, a nie interesem formacji, z której się wywodzi.

Andrzej Zybertowicz

Socjolog, doradca prezydenta ds. bezpieczeństwa

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki