ŁÓDŹ: Zboczeniec nie zdążył jej zgwałcić

2012-09-27 4:00

Żalił się, że jest samotny, więc uprowadził, a potem przetrzymywał bezbronną studentkę. Ale niech nikt, nie lituje się nad losem Bogdana P. z Łodzi, bo to żałosny zboczeniec. Porwał dziewczynę, by ją zgwałcić. Całe szczęście, że nie skrzywdził Marleny W. (23 l.), bo nim zwyrodnialec zdążył zdjąć spodnie, było już po wszystkim.

Magdalena W. (23 l.) była już po zajęciach na uczelni, gdzie studiuje stomatologię. Dotarła na przystanek tramwajowy, gdy nagle od tyłu zaszedł ją Bogdan P. Jedną ręką chwycił za usta, w drugiej trzymał nóż.

- Nic nie rób, to ci się nic nie stanie - powiedział. Mężczyz- na kazał iść pani Magdzie przed siebie. Po kilkudziesięciu metrach doszli do starej altany. Tam Bogdan P. najpierw zaczął żalić się, że jest samotny, że żona go opuściła, a potem próbował zmusić młodą kobietę do seksu.

Magda W. stanowczo odmówiła, więc zaczął ją obmacywać. - I wtedy chyba miał orgazm, bo zaczął szybciej oddychać i mnie przepraszał - opowiada kobieta. Po kilkudziesięciu minutach zboczeniec pozwolił studentce odejść. Ta wróciła z ojcem i policją. Bogdan P. stanął przed sądem. Odpowiada za usiłowanie gwałtu i rozbój z użyciem noża. Grozi mu do 12 lat więzienia.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki