Wczesnym rankiem policjanci z Krosna Odrzańskiego znaleźli przy drodze kompletnie roztrzaskanego seata. Aż wierzyć się nie chciało, że ktoś mógł ujść z tego karambolu bez szwanku. A jednak zarówno wewnątrz auta, jak i w jego pobliżu nie znaleziono śladu po kierowcy czy ewentualnych pasażerach auta. Dzięki odnalezionym dokumentom policjanci ustalili jednak miejsce zamieszkania właściciela samochodu. Tam okazało się, że pozostawił on rodzinie wiadomość, iż zamierza odebrać sobie życie. Bezzwłocznie rozpoczęto więc przeszukiwanie terenu wokół wraku auta i dalej w głąb lasu oraz nad okolicznymi stawami. Ułatwił zadanie specjalnie szkolony pies Homar, który podjął trop wskazując kierunek w którym oddalił się niedoszły samobójca. Przez kolejne godziny prawie pięćdziesięciu mundurowych przeszukiwało okoliczne lasy.
W końcu patrolujący teren na quadzie funkcjonariusz Straży Rybackiej natknął się w okolicy jednego ze stawów w maleńkim Nowym Raduszcu na rannego, pociętego mężczyznę. I to okazał się kierowcą roztrzaskanego seata. Na szczęście jechał sam. 32-latka przetransportowano do szpitala w Zielonej Górze.