ŁUKOWO: Marcin K pędził do ukochanej i zginął

2012-10-01 12:07

Gnał jak wariat. Marcin K. (†25 l.) spod Łukowa (woj. lubelskie) naciskał gaz do deski, bo spieszył się do ukochanej. Byli umówieni na randkę w Siedlcach, a on nie chciał się spóźnić. Niestety, na jednym z zakrętów jego seat wypadł z drogi i uderzył w drzewo. Auto rozpadło się na mnóstwo części. Marcin nie przeżył...

- Musiał jechać 150 km na godzinę - kręcili głowami policjanci, którzy przyjechali na miejsce zdarzenia. Chwilę po nich pojawili się tam najbliżsi kierowcy oraz jego dziewczyna. Długo stała nieruchomo, patrząc na wrak auta i leżącego przy nim Marcina... Jakby nie rozumiała, co się stało, jakby nie mogła uwierzyć...

Mieli takie plany. Chcieli być razem na zawsze. W to straszne sobotnie popołudnie wszystko legło w gruzach. Marcin K. czuł się pewnie za kierownicą. Trasę z Łukowa do Siedlec pokonywał przecież wiele razy. Myślał wyłącznie o tym, co będą dziś robić z ukochaną. I coraz mocniej wciskał pedał gazu. Świadkowie zdarzenia twierdzą, że wyprzedzał jeden samochód po drugim.

W końcu przesadził... Kiedy wychodził z ostrego zakrętu, nie opanował auta. Seat zjechał na lewą stronę jezdni. Kołami "złapał" pobocze. Samochód dosłownie wzbił się w powietrze i wyleciał z drogi. Z potworną siłą uderzył bokiem w drzewo. Marcin zginął na miejscu. Policjanci i strażacy, którzy przyjechali na miejsce, byli w szoku. Nie pamiętają tak zniszczonego po wypadku samochodu.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki