Małgorzata Sekuła-Szmajdzińska: Codziennie odwiedzam Jurka

2010-11-01 10:00

Nie boję się, że wraz z dniem Wszystkich Świętych odżyją wspomnienia o moim Jurku, że zacznę znowu przeżywać jego koszmarną śmierć. A to dlatego, że przez pół roku, jakie minęło od katastrofy, nic się w moim życiu nie zmieniło. Ja ciągle tak samo przeżywam jego śmierć, ciągle boli to tak, jak bolało 10 kwietnia.

Ten etap głębokiej nieustannej żałoby jeszcze dla mnie się nie skończył. Może za jakieś 10 lat będzie inaczej, ale dziś te emocje ciągle są tak samo silne jak wtedy. A jest to tym trudniejsze, że nie dane mi jest być w normalnej żałobie. Za dużo jest politycznego i medialnego zgiełku. Mam nadzieję, że przynajmniej 1 listopada tej polityki będzie mniej, że dadzą nam czas na spokojne opłakiwanie naszych bliskich.

Sama nie będę tego dnia szczególnie obchodzić. Bo na cmentarzu u mojego Jurka jestem prawie codziennie. Razem z dziećmi i z mamą staramy się tam być jak najczęściej. Mamy tam ciszę i spokój, aby być z nim. 1 listopada pewnie nie będziemy mieli takiej intymności. Bo mam nadzieję, że przyjdzie wielu ludzi, że będą pamiętać o nim, że będą chcieli przyjść i być razem z nami.

Patrz też: Szmajdzińska do Kaczyńskiego: Też jestem prawdziwą Polką. Tylko umiem panować nad emocjami

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki