Mały Gabryś miał dużo szczęścia, że w kilkunastostopniowe mrozy znalazł ciepłe i bezpieczne schronienie.
Tej nocy w Domu Samotnej Matki dyżur pełniła siostra Malwina Iwanicka (30 l.). Dzwonek postawił ją na równe nogi. - Kiedy zobaczyłam w nim dzieciątko, wzruszyłam się bardzo. Za oknem panował mróz, a chłopczyk był wyziębiony. Nie płakał. Przeniosłam go do podgrzewanego łóżeczka i zadzwoniłam po pogotowie - mówi siostra Malwina.
Chłopczyk jest zdrów, dano mu na imię Gabriel, wierząc, że to anioł musiał nad nim czuwać.
Zobacz: Mała Sonia CIERPI na zespół Retta. Potrzebuje pieniędzy na leczenie!