Marcin Dubieniecki do dziennikarza Dziennika Bałtyckiego: Niech pan się ode mnie odp..

2011-02-27 16:45

Nie milkną echa sprawy Jacka M., wspólnika Marcina Dubienieckiego (31 l.), którego podejrzewa się o korupcję. Gdy dziennikarze "Dziennika Bałtyckiego" poprosili adwokata, który był zięciem prezydenta Lecha Kaczyńskiego (+61 l.) o komentarz w tym temacie, usłyszeli - "Dostałby pan w dziób" i "niech pan się ode mnie odp...".

Jak donosi TVN24 pomorska gazeta przygotowuje materiał o jednym ze wspólników mecenasa Marcina Dubienieckiego. Jeden z dziennikarzy chciał zapytać o to, w jakich okolicznościach nawiązali współpracę. Wyjaśnienia nie udało się uzyskać.

- Jakby pan do mnie przyszedł do kancelarii i poprosił o komentarz, to dostałby pan w dziób za takie pytanie i za czelność, że pan do mnie dzwoni - odpowiedział zdenerwowany Dubieniecki i dodał: - Niech pan się ode mnie odpier... i niech pan do mnie nie dzwoni, tak? Do widzenia.

Przeczytaj koniecznie: Piotr Kruszyński: Dubieniecki jest bezczelny i pyszny

Sprawa trafiła do Okręgowej Rady Adwokackiej w Gdańsku, której Dubienecki jest członkiem.

- Z "Dziennikem Bałtyckim" spotkam się w sądzie - powiedział tvn24.pl adwokat.

Jeśli Rada uzna, że Dubieniecki złamał zasady etyki adwokackiej, grozi mu kara od upomnienia do wydalenia z zawodu. "Dziennik bałtycki" nie ujawnił, jakie pytania zadali Dubienieckiemu przed jego agresywną odpowiedzią.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki