Marek Dubieniecki, teść Marty Kaczyńskiej: Marta jest dla mnie jak córka

2010-05-12 19:20

Marta zawsze była dla nas kochaną synową, a z momentem śmierci pary prezydenckiej czujemy się jak jej rodzice. Marta jest teraz naszą kochaną córką i zawsze może na nas liczyć. Nawet bardziej niż nasz syn, Marcin. On jest mężczyzną, on sobie poradzi. Dla Marty jesteśmy 24 godziny na dobę - wyznaje Marek Dubieniecki, teść Marty Kaczyńskiej (30 l.) i ojciec Marcina Dubienieckiego (30 l.).

Po raz pierwszy od tragicznych wydarzeń pod Smoleńskiem tylko w "Super Expressie" Marek Dubieniecki opowiada o kontaktach z synową oraz wnuczkami Ewą (7 l.) i Martynką (3 l.) i wspomina zmarłą parę prezydencką.

Przeczytaj koniecznie: Marta Kaczyńska godzi PiS i SLD (ZDJĘCIA!)

- To dla nas wszystkich trudne chwile - wyznaje łamiącym się głosem Marek Dubieniecki. - O tragicznej śmierci prezydenta i pierwszej damy dowiedziałem się, będąc już na Dominikanie. Wyjechaliśmy tam z żoną na urlop. Kiedy dotarły do nas informacje o katastrofie, płakaliśmy jak dzieci. Po dwóch dniach wracaliśmy z powrotem do kraju.

- Teraz wszyscy powoli dochodzimy do siebie. Marta jest silną i mądrą kobietą. Jesteśmy z niej dumni. Mimo ogromu tragedii, jaka na nią spadła, stara sobie radzić. A my z żoną, jak tylko możemy, wspieramy ich wszystkich.

Przeczytaj koniecznie: Pierwszy uśmiech Jarosława Kaczyńskiego - prezes PiS wraca do formy po dramacie (ZDJĘCIA)

- Najczęściej widujemy się z nimi w weekendy.

- Młodsza wnuczka Martynka dzwoni do nas czasami i pyta, jak się czuje Lula (prezydencka suczka, która obecnie jest pod opieką znajomych pary prezydenckiej - przyp. red). A po chwili dodaje: "To ja się zapytam dziadka Leszka i babci Marii"... Ja chciałem Lulę zabrać do siebie, ale doszliśmy do wniosku, że lepiej będzie, jak Lula trafi do przyjaciół pary prezydenckiej w Sopocie. Po prostu znała ich już wcześniej i dobrze się tam czuje.

- Marta wie, że 24 godziny na dobę jesteśmy dla niej. Po tragedii, traktujemy ją jak córkę. Może liczyć na większe wsparcie niż syn. On jest mężczyzną, on sobie zawsze poradzi - kończy Dubieniecki.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki