Merta, wdowa po wiceministrze kultury: Nie daj Boże, żeby prezydent świętował z mordercami

2011-01-29 12:02

Wdowa po wiceministrze kultury Tomaszu Mercie wciąż podejrzewa, że katastrofa pod Smoleńskiem nie była nieszczęśliwym wypadkiem tylko celowym działaniem Rosjan. Magdalena Merta wierzy, że w rocznicę tragedii z 10 kwietnia między Polakami znikną podziały, a uroczystości będą tylko polskimi obchodami, a nie rosyjską tragedią. - Byłoby niedobrze, gdyby nie daj Boże okazało się, że polski prezydent świętował taką rocznicę w towarzystwie morderców - tak podsmuwała zapewnienia Bronisława Komorowskiego, że nie jedzie do Smoleńska.

Dla rodzin ofiar pasażerów tupolewa pierwsza rocznica katastrofy będzie czasem smutku, żałoby i wspomnień tych dramatycznych wydarzeń z 10 kwietnia. Magdalena Merta, wdowa po wiceministrze kultury Tomaszu Mercie w programie "Piaskiem po oczach" w tvn24 zaznaczyła, że chciałaby, aby uroczystości upłynęły pod znakiem narodowej solidarności.

Cały czas dopuszcza też możliwość celowego działania Rosjan w przebiegu tragedii. Dlatego też póki nie zakończy się śledztwo nie będzie miała pewności, że jej mąż nie został zamordowany. Żona zmarłego wiceministra nie sugeruje gdzie prezydent Bronisław Komorowski powinien uczcić pamięć tcyh, którzy zginęli, ale decyzja głowy państwa jest znacząca.

Patrz też: Prezydent Komorowski nie pojedzie do Smoleńska i na Wawel w rocznicę katastrofy. W Rosji będzie prezydentowa


- Byłoby niedobrze, gdyby nie daj Boże okazało się, że polski prezydent świętował taką rocznicę w towarzystwie morderców - podkreśliła.

Po prezentacji raportu MAK przekonała się jeszcze bardziej o odpowiedzialności Rosjan, której sami nie biorą pod uwagę, bo przecież nie mogą oskarżać samych siebie. Z trudem przychodzi jej jednak dopuszczać do myśli świadomość, że mąż został zabity.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki