MORDERSTWO LECHA J., NOWE FAKTY: Syn malarza ZDRADZIŁ MOTYW zabójstwa. Nie wytrzymał ATMOSFERY w domu?

2013-03-25 11:24

Olgierd J., który przyznał się do zabójstwo swojego ojca, ze szczegółami zdradził policji, nie tylko to, jak doszło do zbrodni. Zwierzył się z panującej w jego domu atmosfery i przyznał, że to złe realcje w rodzinie pchnęły go do straszliwej zbrodni. Co działo się między Lechem J. a jego synem?

34-latek tuż po morderstwie wyszedł z domu i od razu zgłosił się na policję, żeby przyznać się do zbrodni. Śledczym tłumaczył, że do zbrodni doprowadziły go panujące w domu relacje. Szczegółowo opowiadał o stosunkach i atmosferze w jego rodzinnym domu.

- Możemy tylko ujawnić, że motywem zbrodni były, jak twierdził podejrzany, sprawy osobiste, wynikające z charakteru ofiary i jego relacji z najbliższymi - powiedział tvp.info prok. Paweł Wierzchołowski, szef Prokuratury Rejonowej Warszawa Mokotów. Podczas przesłuchania Olgierd J. często przyznawał, że to dla niego zbyt trudny temat.

Prokuratura chce jeszcze, żeby syna rysownika zbadali biegli psychiatrzy. Mają stwierdzić, czy w momencie morderstwa 34-latek nie miał ograniczonej poczytalności. Wiadomo, że mężcyzzna był pijany - miał 2 promile.
W dniu, w którym dosżło do zbrodni alkohol pili wszyscy domownicy.

Lech J. zginął od ciosów tasakiem kuchennym. Prawdopodobnie podczas snu, bo boegli nie stwierdzili, żeby w jakikolwiek sposób się bronił.
Malarz miał kryminalna przeszłość. Spędził kilka lat w więzieniu, po tym jak podpalił swoją żonę, bo szukał inspiracji by namalować obraz płonącej kobiety.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki