"Murzyn" miał wtedy dopracowaną taką kiwkę: dwa zwody w prawo i obejście z lewej. Był sztywny jak patyk, ale na tę kiwkę nabierali się przez dłuższy czas najlepsi obrońcy.
32 lata później (jak ten czas leci...) przeczytałem wywiad Bońka dla łódzkiego "Expressu Ilustrowanego". Dziennikarz pyta, co z winą byłego udziałowca Widzewa, Wojciecha Sz., który był bliskim współpracownikiem rządzącego klubem Zbigniewa B. Ten Sz. przyznał się do korupcji.
A "Murzyn" na to: - Ten pan występował jako osoba prywatna (...) Czy jak syn napił się wódki, to wszyscy w rodzinie muszą być alkoholikami?
Jak żywa stanęła mi przed oczami stara kiwka z czasów, gdy "Murzyn" jeszcze nie marzył nawet, że zostanie "Zibim", a potem panem prezesem Bońkiem. Dwa zwody i wszyscy głupi?
Problem polega jednak na tym, że na tak prymitywne zmyłki już dzisiaj nikogo kupić się nie da. Inne czasy, panie B.