Mysłowice: Bandycki napad na ratownika. To mogło skończyć się tragicznie

i

Autor: Andrzej Bęben Pobity spędził całą noc w tym szpitalu na badaniach

Mysłowice: Bandycki napad na ratownika. To mogło skończyć się tragicznie

2018-10-09 12:42

Pogotowie ratunkowe wezwano do nieprzytomnego mężczyzny leżącego na chodniku. Wkrótce po przyjęciu zgłoszenia na miejscu byli ratownicy medyczni Wojewódzkiego Pogotowia Ratunkowego w Katowicach. Okazało się, że zalegającego na ziemi pobili kolesie. To oni wezwali... karetkę. I oni też pobili ratownika, który udzielał pomocy ich znajomemu. 30-letni ratownik doznał m.in. urazu głowy i kręgosłupa szyjnego oraz wstrząśnienia mózgu.

To wydarzyło się w poniedziałek (8 października) ok. 23. Zespół ratunkowy została zaatakowany przez trzech mężczyzn w 25-35 lat. Na początku były wyzwiska, a później rękoczyny i rzucanie butelką. Ratownik z 16-letnim stażem pracy w pogotowiu nie chce ujawniać swoich personaliów. – Wyjdą po paru miesiącach i co wtedy? Gdy przyjechaliśmy na miejsce, na chodniku leżał pobity. Obok stali ci, którzy go skopali, jak mówił pobity. Okazało się, że to oni wzywali pogotowie. Cały czas nam docinali, dopowiadali. Poszedłem po nosze do ambulansu. Wyjmuję je i wtedy jeden z tej trójki opluł mnie. Potem dostałem mocny cios pięścią w głowę. A potem ten, który wydawało się, że jest najspokojniejszy, rzucił we mnie butelką z piwem. Sytuacja była na tyle gorąca, że zacząłem rozglądać się, gdzie jest ta butelka, bo myślałem, że na tych ciosach się nie skończy, chciałem się czymś bronić. Nam nie wolno mieć nawet gazu pieprzowego – relacjonuje napadnięty ratownik medyczny.

Ratownicy wezwali policję. Od wezwania do przyjazdu minęło 15 minut. W tym czasie „trwały przepychanki, padały wyzwiska”. Gdy agresorzy zobaczyli trzy radiowozy zbliżające się na sygnale do miejsca zdarzenia, to wzięli nogi za pas. Szybko ich policja zgarnęła. Pobitych – pacjentów i ratownika – przewieziono do Szpitala Miejskiego nr 2 w Mysłowicach. Diagnostyka obrazowa wykazała u zaatakowanego urazy głowy i kręgosłupa szyjnego. Ratownik wymiotował . To efekt wstrząśnienia mózgu. Wpisał się ze szpitala we wtorek nad ranem. Policja prowadzi postępowanie i niebawem powinno okazać się, czy sąd jaki zastosuje środek zapobiegawczy wobec trzech napastników.

– Oczekuję, że sprawcy napaści na naszego ratownika nie zostaną potraktowani przez sąd łagodnie. Potencjalni agresorzy muszą mieć świadomość, nawet gdy są pijani, że na ratownika medycznego, tak jak na policjanta, nie można podnosić ręki, bo za to idzie się do więzienia i to nie na parę miesięcy – komentuje zdarzenie Artur Borowicz, dyrektor Wojewódzkiego Pogotowia Ratunkowego w Katowicach. Przypomnijmy, że w miniony weekend zespół z Pogotowia Ratunkowego w Sosnowcu podczas interwencji również spotykał się z czynną agresją ze strony pijanych osobników. W praktyce winnych pobicia ratowników-funkcjonariuszy publicznych skazuje się na kilkumiesięczne wyroki więzienia. To przestępstwo, o ile nie użyto broni lub niebezpiecznego narzędzia, jest zagrożone karą pozbawienia wolności do lat trzech.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki