Warszawa: Nastolatek rozbił się na słupie latarni ZDJĘCIA

2011-04-06 3:45

Każda sekunda była tu walką o życie! Gdyby nie pomoc strażaków i pogotowia, które natychmiast zjawiło się na miejscu wypadku na Woli, dramat byłby jeszcze większy. Rozpędzony kierowca osobowego seata podczas ulewnego deszczu uderzył w metalowy słup. Strażacy musieli rozcinać auto, aby wydostać poszkodowanych. Kierowca i pasażer trafili do szpitala.

Aleja Prymasa Tysiąclecia to miejsce, gdzie szczególnie nocą kierowcy lubią dodać gazu. Tak samo było i w nocy z poniedziałku na wtorek, kiedy aleją pędził czerwony seat.

Przeczytaj koniecznie: Pruszków. Potrącił rodzinę bo nie podobało mu się, że pies sikał na trawnik

Kierowcę trzeba było reanimować

Około godz. 23 młody chłopak, który kierował autem, na wysokości ul. Obozowej stracił panowanie nad samochodem. Pojazd z potworną siłą uderzył w metalowy słup i dosłownie owinął się wokół niego. Kierowca i jego pasażer zostali uwięzieni we wraku. - Potrzebne było rozcinanie auta - informuje dyżurny oficer straży pożarnej.

Ratownicy pogotowia musieli kierującego seatem 19-latka reanimować na miejscu. Obaj mężczyźni zostali odwiezieni do szpitala. - Stan kierowcy jest bardzo poważny. Chłopak walczy o życie - relacjonuje mł. asp. Andrzej Browarek (35 l.) z zespołu prasowego Komendy Stołecznej Policji. - Pasażer ma poważne obrażenia, ale jego stan jest stabilny - dodaje.

Prędkość mogła go zabić

Tak jak w większości takich wypadków kierowcę zgubiła pewność siebie. 19-latek przecenił swoje umiejętności kierowania podczas ulewy. W szpitalu policja zleciła badania krwi kierującemu pojazd, by dowiedzieć się, czy w momencie prowadzenia samochodu nie był on przypadkiem pod wpływem alkoholu. Na miejscu straż pożarna zabezpieczyła teren i wrak odstawiła w bezpieczne miejsce.

Za szybka jazda

- Przyczyną tego wypadku była brawura kierowcy. Jechał on zdecydowanie za szybko w taką pogodę - mówi mł. asp. Andrzej Browarek (35 l.)

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki