Nie chcą wpuścić polskich archeologów do Smoleńska

2010-05-21 5:05

Grupa polskich archeologów wciąż czeka na zgodę strony rosyjskiej na badania miejsca katastrofy prezydenckiego Tu-154 w Smoleńsku. Rosjanie są niechętni prowadzeniu prac na lotnisku Siewiernyj, gdzie rozbił się polski samolot, bo jest to obiekt wojskowy.

Piętnastu archeologów jest już gotowych do misji. Skrzyknęli się po informacjach gazet i opowieściach naocznych świadków, że w Smoleńsku kilka tygodni po katastrofie na miejscu wciąż są znajdowane rozmaite przedmioty. Są profesjonalistami, więc chcą dokładnie przeczesać miejsce. Za darmo i na ochotnika. Mają dokładny plan pracy, nie będą poruszać się jak grzybiarze po lesie.

Najpierw podzielą miejsce katastrofy na kwadraty. W ich obrębie wytyczą równoległe linie. Wzdłuż tych linii będą się poruszać ekipy badaczy. W poszukiwaniach ma im pomóc specjalistyczny sprzęt. Przygotowania do wyjazdu rozpoczęły się już na początku maja. Ale niestety wciąż brakuje zgody strony rosyjskiej. Problemem jest fakt, że lotnisko w Smoleńsku ma status obiektu wojskowego. Negocjacje się przeciągają.

- Nie znamy terminu wyjazdu - usłyszeliśmy wczoraj w sekretariacie Instytutu Archeologii i Etnologii PAN. Z Centrum Informacyjnego Rządu dowiedzieliśmy się, że grupa wyjedzie najpóźniej... za dwa tygodnie.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki