Niska frekwencja wyborów

2009-06-07 20:00

Według ostatniego komunikatu Państwowej Komisji Wyborczej, do południa w eurowyborach zagłosowało 6,65 proc. Polaków. Jednak to i tak lepiej, jak o tej samej porze w 2004 roku. Donald Tusk podobnie jak prezydent, nie przejmują się tym faktem.

- Nie oszukujmy się, to jest raczej cecha narodowa, od 20 lat w demokracji u nas frekwencja zawsze jest niska i zawsze narzekamy na frekwencję, więc może trzeba nauczyć się z tym żyć – stwierdził szef rządu w rozmowie z dziennikarzami po oddaniu głosu.

Premier uważa, że do urn pójdzie jedna czwarta uprawnionych do głosowania. Tusk powiedział jednak, że choć niezależnie od frekwencji wybory i tak będą ważne, a niska frekwencja może być nawet "dobrym znakiem".

Prezydent Lech Kaczyński nie nakłaniał dziś Polaków do pójścia do urn. - Wielokrotnie wzywałem Polaków do udziału w wyborach - stwierdził.

Przewodniczący PKW Ferdynand Rymarz podkreślił, że tegoroczne wybory przebiegają spokojnie. Zdarzają się jedynie sporadycznie, drobne naruszenia ciszy wyborczej, takie jak zrywanie plakatów, czy rozrzucanie w ostatniej chwili do skrzynek pocztowych ulotek kandydatów.

Najwyższy odsetek głosujących obywateli, odnotowano w okręgu warszawskim, gdzie frekwencja wynosi ponad dziewięć procent i w Krakowie - ponad osiem. Najbardziej ociągają się mieszkańcy Gdańska - do urn poszło tylko 5,23 proc. wyborców.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki