Okrągły Stół to także porażki

2009-02-06 7:20

Dyskusję "Super Expressu" o 20. rocznicy porozumienia władzy z opozycją kończy głos Ryszarda Bugaja

"Super Express": - Dziś mija 20. rocznica rozpoczęcia obrad Okrągłego Stołu. Z jakim uczuciem zasiadał pan przy tym nietypowym meblu?

Ryszard Bugaj: - Miałem tylko jedno przekonanie i ono w pełni się potwierdziło: że nasz kraj już nie wróci w stare koleiny.

- Przecież w łonie reżimu były środowiska, które torpedowały przygotowania do obrad. Wystarczy przypomnieć, że raz nawet zdemontowano stół...

- Strona rządowa miała świadomość, że odpowiedzialność za zerwanie dialogu spadłaby na nią. Musiałaby wówczas zastosować wszystkie środki przemocy, jakimi dysponowała, ale byłoby to rozwiązanie krótkookresowe. Okrągły Stół dawał szansę na rozwiązania długookresowe.

- I jak pan to ocenia?

- Okrągły Stół był dobry dla Polski, choć - i to trzeba podkreślić - stał się również źródłem złych zjawisk.

- Padają oskarżenia, że przy Okrągłym Stole strona opozycyjna porozumiała się z reżimem za plecami narodu...

- To jest fałszywy pogląd, zbyt ostry. Bez wątpienia doszło jednak do nieformalnego aliansu między liberalną częścią opozycji antykomunistycznej a komunistami. W zamian za poparcie reform gospodarczo-ustrojowych komuniści uzyskali bezpieczeństwo polityczne i możliwość skoku na kasę - co im wyszło bardzo skutecznie. Proces ten zaczął się za rządów Rakowskiego - to wtedy nomenklatura zaczęła się uwłaszczać - i po 1989 roku nie został zahamowany. Stąd mają trochę racji ci, którzy mówią, że przy Okrągłym Stole doszło do porozumienia czerwonych z różowymi. Obietnica odpuszczenia win komunistom nie była zapisana, ale była łatwo wyczuwalna. Lustracja została zablokowana i do dziś - także wśród przedstawicieli dawnej opozycji - jest ona zwalczana de facto w każdej formie.

- Obrady toczyły się w wielu miejscach. Znane są zdjęcia z Magdalenki, na których m.in. Czesław Kiszczak, Adam Michnik, Lech Wałęsa, Aleksander Kwaśniewski i Tadeusz Mazowiecki roześmiani wznoszą toasty wódką...

- W rozmowach w składzie magdalenkowym uczestniczyłem tylko raz i byłem przerażony fraternizacją. Brylował w niej Adam Michnik.

- Może była w tym jakaś strategia?

- Zachęta do fraternizacji płynęła od strony rządowej. Odniosłem wrażenie, że jeśli chodzi o stronę solidarnościową, to było uleganie tym oczekiwaniom, a nie własna strategia.

- Zatem skąd się wzięła taka postawa?

- Opozycja nie była monolitem. Jej liberalna oraz lewicująca część obawiała się części prawicowej i szukała równowagi wśród komunistów, a przez następne 20 lat nierzadko, jak wiemy, wśród postkomunistów. Jednak proszę mnie źle nie zrozumieć, bo wbrew pozorom rozmowy były twarde.

- Czyli Okrągły Stół określił oblicze przyszłej Polski - tej, w której dzisiaj żyjemy?

- Nie zgodzę się z tym. Przy Okrągłym Stole wynegocjowano m in., że w sprawach gospodarczych nasz kraj będzie dążył do kapitalistycznego ładu ustrojowego, ale o cechach socjalno-etatystycznych i że będzie to następowało stopniowo. Nie wprowadzono tego w życie.

- Polska realizowała plan Balcerowicza...

- Właśnie! Dzięki poparciu postkomunistów, którzy w sejmie kontraktowym stanowili przecież 2/3, realizowano plan szokowy, którego celem było wprowadzenie systemu wolnorynkowego z pozycji skrajnego liberalizmu. Na to, że pakiet okrągłostołowy powędrował do kosza, miała wpływ również gwałtownie pogarszająca się sytuacja w gospodarce - która rzeczywiście uzasadniała kroki radykalniejsze niż te, które projektowaliśmy przy Okrągłym Stole - oraz naciski zachodnich rządów. Okrągły Stół był wydarzeniem, które podniosło śluzę do dalszych przemian. I to świadczy o jego randze. O tym, jaka będzie Polska, nie przesądzała formuła Okrągłego Stołu, lecz wydarzenia późniejsze.

Ryszard Bugaj

Doktor ekonomii, pracownik PAN, były przewodniczący Unii Pracy i poseł na Sejm, w PRL działacz Solidarności, uczestnik Okrągłego Stołu

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki