Jak dowiedział się nieoficjalnie portal Onet.pl (w źródłach zbliżonych do prokuratury), Miłosz S., który ma zarzut umyślnego stworzenia niebezpieczeństwa wybuchu pożaru w escape roomie w Koszalinie i nieumyślnego doprowadzenia do śmierci pięciu osób, prowadził jeszcze dwa inne podobne kluby. Jeden z nich działał w Kaliszu, drugi w Poznaniu. Przeprowadzone w nich kontrole wykazały jednoznacznie duże nieprawidłowości.
Z powodu licznych uchybień escape room Miłosza S. w Kaliszu został zamknięty, po kontroli przeprowadzonej tuż po tragedii w Koszalinie.
W lokalu mieszczącym się w Poznaniu straż pożarna stwierdziła nieprawidłowości polegające na braku oznakowania drogi ewakuacyjnej. Ukarała właściciela mandatem i nakazała usunięcie zaniedbań.
Przypomnijmy: Pięć przyjaciółek od dawna wiedziało, że ten piątek spędzą razem. Na urodziny jednej z nich wybrały się do escape roomu, popularnego wśród młodzieży pokoju zagadek. Godzinę miały spędzić w jednym z kilku pokoi oferowanych w pomieszczeniach przy ul. Piłsudskiego 88 w Koszalinie. Wybrały pokój „Mrok”. Było kilka minut po godz. 17, gdy zamknięte na cztery spusty w pomieszczeniu (tylko odgadnięcie wszystkich zagadek pozwoliłoby im się z niego uwolnić) poczuły, że za drzwiami jest pożar. Do pokoju wdzierał się gryzący dym, więc waliły w ściany, wzywając pomocy. Nadaremnie. Znajdujący się za ścianą pracownik escape roomu nie zdołał ich uwolnić, bo płomienie odcięły mu drogę do drzwi. To w jego pomieszczeniu pojawił się ogień i błyskawicznie objął całe pomieszczenie. On zdołał się uratować, ale pięć nastolatek zabił czad.