OSTROŁĘKA: Ksiądz UZDRAWIA, ludzie MDLEJĄ - ZDJĘCIA

2011-12-06 14:30

W ostrołęckim Sanktuarium św. Antoniego (woj. mazowieckie) co miesiąc dzieją się najprawdziwsze cuda. Tysiące wiernych zjeżdżają z całej Polski, żeby uczestniczyć w specjalnej mszy z modlitwą o uzdrowienie, prowadzonej przez franciszkanina ojca Teodora Knapczyka. Pod dotykiem jego rąk ludzie mdleją, jeden po drugim padają na ziemię.

Na każdej uzdrawiającej mszy prowadzonej przez franciszkanina z Krakowa sanktuarium pęka w szwach.

W ostatni piątek sparaliżowani na wózkach, załamani nerwowo, uzależnieni, cierpiący na przeróżne choroby zapełnili kościół już na kilka godzin przed nabożeństwem. W niewielkiej świątyni stłoczyło się ponad dwa tysiące osób. Wszyscy w skupieniu i modlitwie czekali na cud. Dobrze wiedzieli, że będą świadkami dziesiątek, a nawet setek uzdrowień.

Nim do nich doszło, wzięli udział w godzinnej mszy i godzinnej adoracji Najświętszego Sakramentu.

- To, co robię, to nie magia. Nie mam żadnej mocy. To Bóg leczy przeze mnie. Prawdziwa siła pochodzi z miłości, wiary i modlitwy - wyjaśnił na samym początku uzdrawiający franciszkanin.

Dreszcz, uczucie gorąca, omdlenie - tak uzdrawia ojciec Teodor Knapczyk

Ksiądz zaczął wymieniać wszystkie możliwe dolegliwości, a wierni śpiewali pieśni, błagając o uzdrowienie. - Dziś pełne uzdrowienie uzyska osoba, która przyjechała z Pomorza. Odczuje to, kiedy po powrocie będzie wysiadać z autobusu komunikacji miejskiej - zapowiedział ojciec Teodor. Na wezwanie franciszkanina ręce unieśli do góry ci, którzy poczuli mrowienie przechodzące przez ciało. To był również znak do trzeciej części nabożeństwa - uzdrawiania przez nakładanie rąk.

Każda z ponad dwóch tysięcy osób chciała, żeby kapłan choć musnął dłonią jej głowę. Ojciec Teodor cierpliwie udzielał wszystkim swojego błogosławieństwa.

Już po kilku minutach posadzka świątyni była usiana nieprzytomnymi ludźmi. Co chwila pod dotykiem rąk franciszkanina ktoś inny padał omdlały. Oszołomieni wstawali po kilku minutach.

- Przez całe ciało przeszedł mi dreszcz. Zrobiło mi się gorąco jak w piecu i upadłam. Czułam wielką radość i zupełnie, jakbym się rozpłynęła w powietrzu - mówi jedna z omdlałych kobiet - Przyjechałam z Warszawy, żeby modlitwą uleczyć staw w kolanie. Wierzę, że będę zdrowa - dodaje.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki