Pabianice: Dyspozytor pogotowia przyjął poród przez telefon!

2013-05-24 4:40

Do niedawna myślał, że żadne zgłoszenie nie jest w stanie go zaskoczyć. Marcin Kujawski (27 l.), dyspozytor pogotowia Falck w Pabianicach (woj. łódzkie), zmienił zdanie w miniony wtorek. Przyszło mu wtedy odbierać poród... Telefonicznie.

Pan Marcin nie zapomni tego wieczora do końca życia. Około godz. 22 odebrał telefon. W słuchawce usłyszał przerażający krzyk kobiety. - Rodzę, rodzę! - domagała się pomocy.

Dyspozytor odpowiedział, że karetka już jest w drodze, a sam zaczął radzić kobiecie, co ma robić. Musiał być stanowczy, bo rodząca panikowała.

>>> MIĘDZYRZECZ. Dramatyczny PORÓD w TOALECIE w SZPITALU: Urodziłam Julcię do sedesu

- Proszę się położyć i zdjąć odzież z krocza - instruował pan Marcin. - Czy dziecko już wychodzi? Proszę się uspokoić! Podkurczamy nogi. Co ile minut są skurcze? - dopytywał.

Po kilkunastu sekundach usłyszał płacz noworodka.

- Proszę położyć dziecko na swoim brzuchu. Okryć je czymś ciepłym. Niech dziecko cały czas będzie połączone z panią pępowiną. Czekamy na przyjazd karetki - mówił do słuchawki i jednocześnie prosił kolegów z samochodu ratunkowego, by dodali gazu.

Po kilkunastu minutach pogotowie dotarło na miejsce. Lekarz przeciął pępowinę i zbadał dziecko oraz matkę. Oboje trafili do szpitala Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi. Szczęśliwa mama Dorota S. (34 l.) i jej trzykilogramowy synek Piotruś czują się dobrze.

- Taki poród, gdy matka rodzi samodzielnie, zawsze niesie za sobą ryzyko zarówno dla dziecka, jak i dla kobiety. Dlatego cieszę się, że wszystko skończyło się dobrze - mówi zadowolony dyspozytor.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki