Pilotom Tu-154 M zabrakło 5 sekund, by uniknąć zderzenia z ziemią

2010-05-13 10:18

O śmierci 96 pasażerów prezydenckiego samolotu zdecydowało dosłownie 5 sekund. Tylko tyle potrzebował dowódca załogi – kpt. Arkadiusz Protasiuk, aby poderwać maszynę w górę. Tupolew przelatywał już jednak nad drogą w Smoleńsku i pilot nie zdążył zakończyć manewru wzbijania samolotu z powrotem w powietrze.

Ostanie, dramatyczne chwile na pokładzie samolotu, którym państwowa delegacja leciała na obchody 70. rocznicy zbrodni katyńskiej zarejestrowało urządzenie ATM-QAR, czyli tzw. trzecia czarna skrzynka. „Dziennik Gazeta Prawna” dotarł do zapisów tego jak wyglądały próby samolotu  w powietrze. Polski rejestrator był badany już dwa tygodnie temu w Instytucie Technicznym Wojsk Lotniczych w Warszawie.

Na czarnej skrzynce zapis ostatnich sekund lotu Tu-154 M nie pozostawia wątpliwości, że nie wszyscy musieli zginąć gdyby kpt. Arkadiusz Protasiuk miał trochę więcej czasu na poderwanie maszyny znad ziemi. Gdy bowiem zorientował się, że zbyt wcześnie próbuje posadzić tupolewa na lotnisku, bo w gęstej mgle nie mógł dostrzec gdzie zaczyna się pas startowy, samolot przelatywał właśnie nad drogą w Smoleńsku.

Rosyjscy śledczy przesłuchali świadków katastrofy, którzy są przekonani, że słyszeli wycie silników samolotu, gdy przelatywał on nad drogą nieopodal lotniska Siewiernyj. Według danych z czarnej skrzynki silniki miały około 60 proc. swojej mocy. Tu-154M na rozpędzenie ich do maksymalnej mocy potrzebuje jednak około 10 sekund. „DGP” wysnuł więc wniosek, że gdy samolot przelatywał nad drogą, potrzebował jeszcze niespełna 5 sekund, czyli 400 metrów, by wzbić się z fazy lądowania z powrotem w powietrze.

Zobacz też: Pasażerowie prezydenckiego samolotu zginęli jeszcze przed katastrofą

Gdyby ten manewr się powiódł kpt. Protasiuk mógłby próbować wylądować na brzuchu i być może część pasażerów by przeżyła. Niestety tupolew ściął lewym skrzydłem drzewa w lesie, a potem zaczął się obracać dookoła własnej osi. Oderwane w 1/3 skrzydło zaryło o ziemię, a ogon obróconej maszyny zawadził o grunt.

Z zapisów trzeciej czarnej skrzynki wynika też, że kiedy samolot runął nie doszło do wybuchu, silniki maszyny oderwały się wcześniej, a paliwo w zbiornikach miało temperaturę poniżej zera.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki