Policjantka zastrzeliła się na komendzie

2013-09-30 4:00

Policjantka Sylwia M. (†45 l.) z Torunia (woj. kujawsko-pomorskie) pomagała innym, zajmowała się ofiarami przemocy w rodzinie. Ze swoimi problemami rodzinnymi została jednak sama. Były mąż, emerytowany policjant, zamienił jej życie w piekło. Nie mogła sobie z tym poradzić. Przyłożyła do skroni pistolet. Strzeliła...

Aspirant Sylwia M. była atrakcyjną kobietą o figurze modelki. Pracowała w wydziale dochodzeniowo-śledczym. Zajmowała się przemocą w rodzinie. Znana była z dobrego serca i skuteczności. Wielu kobietom, ofiarom mężów alkoholików, pomogła wyjść na prostą.

Kilka dni temu po godz. 14 zamknęła się w swoim pokoju na komendzie. Po chwili dobiegł z niego odgłos wystrzału. Postawił na nogi wszystkich policjantów. Wyważyli drzwi. Sylwia M. była martwa. Służbowy pistolet przystawiła sobie do głowy w okolicach skroni i dwa razy pociągnęła za spust.

Zobacz: SZOK! Żona z kochankiem zabiła męża

- Policjantka miała problemy osobiste - tylko tyle mówi nadkomisarz Maciej Daszkiewicz z zespołu prasowego KWP w Bydgoszczy. Sprawą zajęła się prokuratura. Śledczy będą sprawdzać, czy ktoś nie namawiał Sylwii M. do samobójstwa. Na komendzie w Toruniu panuje grobowa atmosfera. - Jesteśmy normalnymi ludźmi. Ona miała problemy z byłym mężem, emerytowanym policjantem. Miał już sprawę za znęcanie się nad nią i nękanie. Cztery razy był też zatrzymywany, kiedy prowadził samochód po pijanemu. Sylwia nie mogła już znieść prześladowania z jego strony - mówi nam jeden z kolegów pani aspirant.

Były mąż Sylwii M. dostał sądowy zakaz zbliżania się do niej. Samobójczyni miała z nim jedenastoletnią córkę. To ona ją wychowywała. Teraz dziewczynka prawdopodobnie zamieszka z ojcem.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki