Polska nie straci, jeśli nie będzie tarczy

2009-03-09 8:00

Nie będę się martwił, gdyby Amerykanie zrezygnowali z realizacji projektu tarczy antyrakietowej. Najważniejsze jest dozbrojenie naszej armii - mówi prof. Zdzisław Najder

"Super Express": - Jak zmiana administracji amerykańskiej wpłynęła na stosunki USA - Rosja?

Zdzisław Najder: - Nowy prezydent Barack Obama i jego współpracownicy od dawna zapowiadali zmianę sposobu działania USA, twierdząc, iż będą szukali raczej porozumienia niż wojny. Stanowisko Obamy opiera się na założeniu: póki można negocjować, trzeba to robić, nie rezygnując jednak z celów, jakie stawiali sobie poprzednicy. A były to: ochrona przed zagrożeniem atomowym ze strony Iranu, zapewnienie bezpieczeństwa Izraelowi, walka z radykalnym islamizmem w postaci talibów w Afganistanie. Nowy rząd zapewniał również, że będzie się starał szerzej porozumiewać w tych kwestiach z sojusznikami. Wynika z tego, że wszystkie ważniejsze przedsięwzięcia amerykańskie będą teraz - bardziej niż do tej pory - konsultowane z innymi członkami NATO, a także z Unią Europejską i Japonią. Tak więc USA nie zmieniły swej zasadniczej linii politycznej, zmienił się natomiast styl uprawiania polityki amerykańskiej.

- Wspomniał pan o talibach. Barack Obama powiedział, że chciałby, aby amerykańscy żołnierze potrafili identyfikować wśród nich umiarkowane elementy i przekonali je do współpracy...

- To dobra wiadomość! Prezydent Obama idzie za głosem rozsądnych doradców - nie tylko własnych, amerykańskich. U nas w Polsce - której żołnierze ramię przy ramieniu z Amerykanami walczą w Afganistanie - profesor Roman Kuźniar, doradca ministra obrony narodowej, od dawna tłumaczy, że NATO powinno dążyć po porozumienia z tymi islamistami, którzy nie popierają skrajnego terroryzmu Al-Kaidy. Obama chce wyrwać USA i NATO z błędnego koła wzajemnego mordowania. Nasza strona może łatwo zabijać z powietrza. Ale na ziemi bojowników samobójców pokonać trudno. Trzeba ich przekonać, by przestali zabijać siebie i innych.

- Kilka dni temu świat obiegła sensacyjna informacja o liście wysłanym przez prezydenta USA do prezydenta Rosji. Obama miał w nim zaoferować, że Amerykanie zrezygnują z realizacji projektu tarczy antyrakietowej, jeśli Moskwa pomoże im zablokować nuklearne plany Iranu, który chce mieć rakiety dalekiego zasięgu. Anonimowy przedstawiciel Białego Domu potwierdził te wiadomości w "New York Timesie". Oznacza to, że w Polsce jednak tarczy nie będzie…

- Zapowiedź możliwej wymiany - Iran za tarczę - jest tylko streszczeniem ogólnej myśli, ogólnej postawy prezydenta Obamy. Zakłada ona, że jeżeli Moskwa pomoże USA w rozładowaniu niebezpieczeństwa irańskiego, to USA nie będą musiały się przed tym niebezpieczeństwem dodatkowo chronić - i to za gigantyczne pieniądze. W Polsce wokół tematu tarczy antyrakietowej urosła olbrzymia mitologia, zgodnie z którą tarcza ta miałaby nas przed czymś ochraniać. Naprawdę jednak nie chroniłaby nas przed niczym. Jej instalacja leżała przede wszystkim w interesie amerykańskim i miała strzec Stany Zjednoczone nie przed Rosją, tylko przed Iranem. Moim zdaniem my się w ogóle za bardzo przejmujemy tą kwestią. I specjalnie bym się nie martwił, gdyby Amerykanie zrezygnowali z realizacji tego projektu. Bo przecież łączą się z tym olbrzymie koszty. Technologicznie jest to nadal całkiem niepewne przedsięwzięcie, a na dodatek powoduje konflikt z Rosjanami, którzy sprawę traktują nerwowo i prestiżowo. Tak więc tarcza jest sprawą bezpieczeństwa Stanów Zjednoczonych, natomiast dla nas istotną była wyłącznie kwestia zwiększenia naszego bezpieczeństwa, czego domagaliśmy się przy okazji realizacji tego projektu. Swoją drogą wydaje mi się teraz, że nie było najzręczniejszym posunięciem ścisłe połączenie tych dwóch kwestii: tarcza (przeciw Iranowi) i zwiększenie naszego bezpieczeństwa (wobec nienazwanego zagrożenia). Na szczęście wszystko wskazuje na to, że zawarte z Amerykanami porozumienie zapewni nam możliwość dozbrojenia naszej armii niezależnie od tego, czy elementy tarczy staną w Polsce, czy też nie. Innymi słowy umowa dotycząca wzmocnienia systemu obronnego Polski ma być dotrzymywana niezależnie od umowy dotyczącej tarczy. Takie zapewnienie dała sekretarz stanu Hillary Clinton ministrowi Sikorskiemu. I to według mnie jest jedyna ważna dla nas informacja.

- Dobrze, ale czy takie próby zakulisowych porozumień amerykańsko-rosyjskich są w ogóle realne?

- Ale to nie są zakulisowe porozumienia. Rosja jest potężnym mocarstwem nuklearnym, ma swój potencjał, który może zagrozić innym i Stany Zjednoczone zdają sobie z tego sprawę. Tak jest od sześćdziesięciu lat. Dlatego też Rosja jest dla USA oczywistym partnerem do strategicznych rozmów. Stany Zjednoczone jako mocarstwo atomowe muszą dbać o bezpieczeństwo własne i swoich sprzymierzeńców. One są gwarantem światowego pokoju. I ich rozmowy na ten temat, również z Francuzami, Brytyjczykami i prawdopodobnie z Indiami, które też broń atomową posiadają, nie są niczym zakulisowym.

- Jak w tym nowym rozdaniu mogą wyglądać stosunki polsko-amerykańskie?

- Nowe podejście Baracka Obamy do stosunków z Polską polega przede wszystkim na zapowiedziach bliższej współpracy z Unią Europejską. Trzeba pamiętać, że właśnie UE jest dla Stanów Zjednoczonych jednym ze strategicznych sojuszników, w istocie najważniejszym - a my na szczęście wchodzimy w jej skład. Jako osobnych partnerów Waszyngton traktuje przede wszystkim Niemcy, Francję i Wielką Brytanię - a nie nas. My swoje cele w polityce zagranicznej realizujemy w głównej mierze poprzez Unię, bo sami jesteśmy, w skali światowej, państwem słabym. W tej chwili naszym głównym celem jest uruchomienie Partnerstwa Wschodniego, które jest sposobem na rozładowanie napięć i stworzenie perspektyw rozwoju na obszarze między Rosją a Polską. Na tym powinniśmy się skupić.

Prof. Zdzisław Najder

Ekspert do spraw stosunków międzynarodowych

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki