Pożar w Jastrzębiu Zdroju - zebraliśmy DOWODY

2014-03-28 16:44

Śledczy badający sprawę pożaru w Jastrzębiu Zdroju przedstawili dziś wszystkie dowody oskarżające Dariusza P. o podpalenie i zabójstwo żony i czwórki jego dzieci. Mężczyzna długo próbował zwodzić policję. Sam do siebie wysyłał smsy, wpłacał na własne konto pieniądze a wcześniej próbował upozorować przypadkowy wybuch pożaru za pomocą... zdechłej myszy. Zobacz zebrane dowody zbroni Dariusza P.

Ubezpieczenie na milion

Jest 2013 rok, Dariusz P. mieszkaniec Jastrzębia Zdroju, mąż i ojciec piątki dzieci postanawia ubezpieczyć siebie i żonę na wypadek śmierci na kwotę w wysokości ok miliona złotych. W maju tego samego roku w ich domu wybucha pożar. Giną wszyscy - z wyjątkiem Dariusza P. i jego syna. Mężczyzna twierdzi, że w domu doszło do zwarcia instalacji elektrycznej. Jednak już po pierwszych oględzinach biegłych z zakresu pożarnictwa stwierdzono coś zupełnie innego.

Ogień w sześciu miejscach

Pierwszym dowodem na to, że pożar nie był wynikiem zwarcia lecz podpalenia jest opinia biegłego z zakresu pożarnictwa. Według niej wszystkie poszlaki jednoznacznie wskazują na podpalenie. Ogień podłożono w sześciu miejscach. Co więcej wszystkie żaluzje w domu były zamknięte i zablokowane.

Zdechła mysz

Jak podaje portal „rmf24.pl”, podpalacz miał podłożyć martwą mysz tak aby zasugerować, że przegryzła kable i doprowadziła do zwarcia. W ten sposób chciał upozorować przypadkowy wybuch pożaru. Jednak sekcja zwłok gryzonia wykazała, że zdechł on jeszcze przed pożarem wskutek urazu mechanicznego.

Kłamstwa i sms-y od podpalacza

Podczas przesłuchania mężczyzna twierdził, że gdy wybuchł pożar był kilkanaście kilometrów od domu. Zdradził go jego telefon, bowiem logowania do sieci komórkowe wskazały, że mężczyzna znajdował się w pobliżu. Dariusz P. twierdził również, że dostawał sms-y z groźbami od podpalacza. Jednak śledczy namierzyli telefon, z którego wysyłano owe sms-y i ustalili, że należy on do Dariusza P. Jak podaje portal „tvn24.pl” Dariusz P. miał również otrzymywać od podpalacza sms-s z kondolencjami. Jednak policja ponownie ustaliła, że mężczyzna wysyłał wiadomości wiadomości sam do siebie.

Rekompensata za straty

Podejrzany miał również otrzymać od podpalacza wpłatę w wysokości kilkudziesięciu złotych. Miła być ona rekompensatą za krzywdy. Jednak kamery na autostradzie zarejestrowały samochód Dariusza P. zmierzającego do banku w Opolu. To właśnie tam dokonano wpłat. Co więcej pracownik banku rozpoznał Dariusza P. jako osobę, która wpłaciła pieniądze - na własne konto

Zobacz też: Tak Dariusz P. próbował WYKIWAĆ POLICJĘ: podszywał się pod podpalacza! Pożar w Jastrzębiu Zdroju NOWE FAKTY

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki