Prezydent Komorowski: Nie muszę się starać o rękę Kaczyńskiego, nie jest atrakcyjną panną na wydaniu

2011-04-06 21:31

Jeśli ktoś jeszcze wierzył w pojednanie Jarosława Kaczyńskiego z prezydentem Bronisławem Komorowskim to sprowadzamy go na ziemię. Prezes PiS zapowiedział, że o uścisku dłoni na znak zgody, czy też zwykłej ludzkiej życzliwości nie ma mowy. Głowa państwa nie pozostaje mu dłużna. - Panu Kaczyńskiemu na wszelki wypadek przypomnę, że nie jest atrakcyjna panną na wydaniu, o której rękę musi starać się prezydent – zastrzega Komorowski.

Topór wojenny między liderem PiS a prezydentem nie zostanie chyba nigdy zakopany. Kaczyński na każdym kroku wytyka Komorowskiemu, że przez działania jego i szefa rządu doprowadza kraj do ruiny. Szef największej partii opozycyjnej stwierdził, że nigdy nie poda ręki głowie państwa. Zrobi wyjątek kiedy jako zostanie premierem i będzie musiał.

- To jest problem pana Jarosława Kaczyńskiego. Ja nigdy w stosunku do nikogo tak się nie zachowywałem i nie zamierzam się zachowywać. Ale panu Kaczyńskiemu na wszelki wypadek przypomnę, że nie jest atrakcyjną panną na wydaniu, o której rękę musi starać się prezydent – uprzedza w „Fakcie” prezydent.

Przeczytaj koniecznie: Jarosław Kaczyński: Prezydent Bronisław Komorowski jest winien śmierci trzech posłów

W dalszej części wywiadu dla gazety stwierdza, że zależy mu na zgodzie na polskiej scenie politycznej, ale nie może przecież niczego nakazywać. - Zawsze ubolewałem z powodu nadmiaru agresji w polskiej polityce. Staram się w związku z tym nie dolewać oliwy do ognia, nie odpowiadać na agresję, na publiczne zaczepki, a momentami nawet zwykłe chamstwo w stosunku do głowy państwa – przekonuje.

Prezydent Komorowski sięgnął też pamięcią do pierwszych godzin po katastrofie pod Smoleńskiem kiedy jako Marszałek Sejmu stanął na czele państwa. Przeciwnicy polityczni zarzucają mu, że w czasie pierwszego, telewizyjnego orędzia do narodu był NIEWZRUSZONY.

- Nie cenię sobie ludzi, którzy w obliczu tak wielkiego dramatu czy zagrożenia wpadają w panikę, albo roztkliwiają się na pokaz przed kamerami. Państwo polskie jest zbyt poważną sprawą, aby móc sobie pozwolić tylko i wyłącznie na okazywanie emocji. Trzeba było działać – tłumaczy.

Chociaż może to brzmieć nieprawdopodobnie Komorowski przyznał się „Faktowi” także, że w dniach żałoby sam ZAPALIŁ ZNICZ pod Pałacem Prezydenckim.

- Znicze przed Pałacem nie przeszkadzają, o ile nie wiążą się z innymi zachowaniami, pełnymi zacietrzewienia i motywowanej politycznie nienawiści – powiedział.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki