Prezydent Komorowski zatrudnił nowych fotografów. Chce ładnych zdjęć, bez głupich min

2010-10-04 13:03

Prezydent RP to najważniejszy urzędnik w państwie, nic więc dziwnego, że dba o to, by zawsze prezentować się nienagannie, a uwieczniony na fotografiach wyglądać bez zarzutu. Głupie miny, pozy zniekształcające sylwetkę nie wchodzą w grę. Bronisław Komorowski nie ma zaufania do dwóch fotografów zatrudnionych jeszcze przez Lecha Kaczyńskiego, więc przyjął nowych artystów.

Jak wiele zależy od zdjęcia, politycy przekonali się niejednokrotnie. Złośliwa fotografia może stać się punktem zapalnym do lawiny nieprzychylnym opinii pod adresem ludzi na świeczniku. Prezydent zdaje sobie z tego sprawę, dlatego też woli się otaczać współpracownikami, którzy zadbają o to, by w błysku fleszy wyglądał dostojnie, ładnie i powabnie.

Przeczytaj koniecznie: Prezydent spocił się na mszy

W Pałacu Prezydenckim są już zatrudnieni dwaj fotografowie, ale artyści nie zaskarbili sobie sympatii Bronisława Komorowskiego. Dlaczego? W siedzibie głowy państwa pojawili się jeszcze za czasów prezydentury Lecha Kaczyńskiego. Jak czytamy w „Newsweeku” nowy gospodarz nie ma do nich zaufania.

- Mogą być nieobiektywni i złośliwie pokazywać prezydenta Komorowskiego w złym oświetleniu albo uwieczniać go z głupimi minami – tłumaczy tygodnikowi jeden z polityków PO.

Czy to oznacza, że „starzy” artyści stracą pracę? Nie bardziej mylnego. Zostaną w Pałacu, dostaną wynagrodzenie, ale zdjęć robić nie będą.

- Zlecenia dostanie  fotograf, który sprawdził się w czasie kampanii wyborczej Bronisława Komorowskiego oraz drugi z nowych, który wykazał się wystarczającym talentem, by robić zdjęcia pierwszej damie.

„Newsweek” przypomina,że zaledwie kilka dni temu prezydencki minister i doradcy ds. kontaktów z rządem Sławomir Nowak obiecywał, że Pałac Prezydencki rozpoczyna redukcję etatów zatrudnionych pracowników.

Patrz też: Komorowski zwalnia pracowników Kaczyńskiego z Kancelarii Prezydenta

Kancelaria Prezydenta potwierdziła tygodnikowi, że prezydent Komorowski zatrudnił dwóch fotografów. Nowi fotografowie nie obciążyli jednak puli etatów. Jeden z nich jako właściciel firmy wypisuje faktury, drugi jest na umowie-zleceniu. Ich pensje to pilnie skrywana tajemnica, ale artyści zatrudnieni przez Lecha Kaczyńskiego mają już marne szanse na zrobienie sesji prezydenckiej parze.   

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki