Profesor Antoni Dudek prognozuje: Efekt Tuska nie potrwa długo

2014-09-09 4:00

W rozmowie z "Super Expressem"  o sytuacji w kraju i bieżącej polityce. Politolog i hisotryk IPN prof. Antoni Dudek.

"Super Express": - Platforma Obywatelska zyskuje na "efekcie Tuska" i wyprzedza PiS w sondażach. Ten efekt zadziała na dłużej czy tylko do wyborów samorządowych?

Prof. Antoni Dudek: - Nie przeceniałbym tego efektu. Nie sądzę, żeby trwał dłużej niż do wyborów samorządowych, a może nawet nie tyle. Wszystko zależy od tego, jakie wejście będzie miała Ewa Kopacz. I nie chodzi o exposé, bo to zapewne pójdzie dobrze. Chodzi o pierwsze tygodnie sprawowania władzy w październiku, listopadzie. Polacy będą się siłą rzeczy bardziej interesować premier Kopacz niż przygotowaniami Donalda Tuska do przejęcia stanowiska w Unii Europejskiej.

- Już w pierwszych komentarzach widać, że Ewa Kopacz uważana jest za polityka bez porównania słabszego niż Donald Tusk. W Platformie obserwuję nawet panikę w związku z odejściem Tuska...

- Z pewnością jest panika, bo więcej wskazuje na to, że premier Kopacz sobie nie poradzi, niż że sobie poradzi. Pamiętajmy jednak, że w historii bywało różnie. Sam Donald Tusk przez całe lata 90. pętał się na marginesie. Kiedy powstawała Platforma, to Olechowski miał być jej liderem. I jak bardzo Tusk umocnił swoją pozycję?! Może pani Kopacz nas wszystkich zaskoczy i okaże się bardzo skuteczna?

- A skłania pana do tej oceny...

- Rzeczywiście na razie niewiele. Ewa Kopacz nie ma nawet własnego środowiska w PO, co akurat było powodem cenienia jej przez Donalda Tuska. Teraz to będzie przeszkadzało. Pokazuje to bowiem, że ona nie ma jakiegoś talentu przywódczego. Ale kto wie? Niekiedy bywa tak, że to okoliczności budują polityka.

- Zadziała efekt świeżości, jaki mieliśmy przy popularności Kazimierza Marcinkiewicza? Zniknie Tusk i przestanie ciążyć Ewie Kopacz czy zabraknie tego, który mówił, co ma robić?

- To był inny przypadek. Marcinkiewicz był politykiem publicznie nierozpoznawalnym. I to był efekt świeżości. Ewa Kopacz co najmniej od czasu katastrofy smoleńskiej, kiedy była ministrem zdrowia, a także w roli marszałka Sejmu była publicznie stale obecna. Teraz trafi na najważniejsze stanowisko w polskim systemie politycznym. I albo szybko zatonie, albo ku zaskoczeniu większości okaże się, że umie pływać.

Zobacz też: Korwin–Mikke: Wprowadźmy embargo na prostytutki z Rosji! Na złość Putinowi!

- Nie czuję w pańskim głosie wiary, że umie...

- Nie zakładałbym z góry, że nie da rady. Jej doświadczenia w roli ministra zdrowia czy marszałka pokazują jednak, że z sytuacjami kryzysowymi nie bardzo sobie radzi. Jako premier będzie miała takich kryzysów wiele razy więcej. Trzeba będzie reagować na żywo, na szybko, będą problemy w ministerstwach, z funduszami UE, z infrastrukturą czy odziedziczoną po Tusku aferą podsłuchową, sprawa smoleńska, przy której mówiła o tym przekopywaniu na metr w głąb itd. Jak poradzi sobie pod względem psychicznym? Jej reakcje w roli marszałka niekiedy graniczyły z histerią. Premier jest zaś narażony na ostrzał znacznie bardziej. I kiedy zareaguje właśnie tak jako premier, to będzie wizerunkowa katastrofa.

- Czy na to może się nałożyć efekt rozczarowania tym, że Donald Tusk jednak niczego nam w Europie "nie załatwił"? Te śpiewy "sto lat", to nakręcanie znaczenia jego wyboru dla Polski musiało wzbudzić wygórowane oczekiwania.

- Tak, ale w Polsce jest tak silny kompleks Zachodu, że sam fakt zajmowania przez rodaka eksponowanego stanowiska w Brukseli wystarczy, żeby wyborcy to doceniali. Nawet jeżeli w sensie realnej władzy to stanowisko nie jest zbyt istotne. Na ocenę Platformy będzie jednak rzutować rząd i premier Kopacz. Tusk odjeżdża do Brukseli i przestanie być istotny w polskiej polityce na wiele lat.

ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki