Przykuty do łóżka Michał Kłys od 10 lat walczy o odszkodowanie

2015-07-01 4:00

Zapowiadał się na wybitnego sportowca, ale jego karierę przerwał wypadek. W 2002 r. 17-letni wówczas Michał Kłys był na zgrupowaniu lekkoatletów w Zamościu. Podczas treningu został trafiony młotem w skroń. Przez 7 miesięcy był w śpiączce i od tamtej pory nie jest w stanie sam funkcjonować. Krzysztof Kłys (62 l.), ojciec przykutego do łóżka chłopaka, wywalczył w sądzie milion złotych odszkodowania i rentę. Niestety tylko na papierze...

Sprawa przeciwko Warszawsko-Mazowieckiej Federacji Sportu ciągnęła się do 2012 roku. Wtedy prawomocnym wyrokiem zasądzono na rzecz Michała milion złotych odszkodowania oraz 3 tys. zł miesięcznej renty. Niedługo potem federacja ogłosiła upadłość. I choć w jej miejsce powołano Unię Związków Sportowych Warszawy i Mazowsza, w której pracują te same osoby, Michał do tej pory nie dostał żadnych pieniędzy.

Michał przebywa w ośrodku opiekuńczo-leczniczym na Bielanach. - Po 10 latach zaczął mówić. Często ogląda sport. Ostatnio kibicował naszym siatkarzom - opowiada ojciec chłopaka. Żeby utrzymać syna, pracuje dorywczo na budowach. Całe 700 zł renty socjalnej Michała idzie na pobyt w ośrodku. Pieniądze z odszkodowania byłyby wybawieniem. - Ja przecież nie będę żyć wiecznie - mówi Krzysztof Kłys. Z Piotrem Śliwińskim, który w momencie wypadku pełnił funkcję dyrektora w WMFS, a dziś jest dyrektorem Unii, nie udało się nam skontaktować. Jest na urlopie.

Zobacz: Wiemy, kto GROZIŁ Sikorskiemu! To 38-letni Przemysław P. [WIDEO i NOWE ZDJĘCIA]

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki