Podhale. Pustelnik kradł, bo Majowie mu kazali

2010-11-18 3:00

Gdyby istniał konkurs na najgłupsze usprawiedliwienie złapanego na gorącym uczynku przestępcy, ten złodziej wygrałby go z całą pewnością.

Pustelnik, który dotąd mieszkał w szałasie, poczuł głód. Włamał się więc do małej knajpki w Polanie Strążyskiej pod Giewontem, gdzie wypił piwo, potem odgrzał sobie zupę, a na deser pożarł 72 batony.

Gdy się najadł i opił, wrócił do szałasu. Tam schwytali go policjanci, którym odparł że kradł "w imię algorytmu życia i kalendarza Majów". Policjanci nie bardzo wiedzieli, o co mu chodzi, więc pewnie dlatego wypuścili go na wolność. Ale po kilku dniach wsadzili go do aresztu, bo pustelnik znów zszedł w doliny i ukradł turyście laptopa.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki