Remigiusz Muś NIE ŻYJE: KIM BYŁ? Jaki był jego udział w katastrofie smoleńskiej?

2012-10-28 18:41

Nie żyje Remigiusz Muś - technika JAKA-40, który wylądował w Smoleńsku chwilę przed katastrofą. Naoczny i kluczowy świadek rozbicia się samolotu prezydenckiego nie żyje. Remigiusz Muś zmarł we własnym domu - popełnił samobójstwo.

Remigiusz Muś był technikiem pokładowy z załogi Jaka-40, który 10 kwietnia wylądował w Smoleńsku przed katastrofą rządowego samolotu. Chorąży przez radio informował załogę samolotu o pogarszających się warunkach pogodowych.

W wywiadzie udzielonym po katastrofie mówił, że kontroler z wieży Smoleńskiej zezwolił pilotom tupolewa na zejście do wysokości 50 metrów (ze stenogramu wynika, że zezwolił na zejście do 100 metrów).

Technik twierdził, że jeszcze będąc w kabinie JAKA-40 słyszał rozmowę kontrolera z pilotami i słyszał, że kontroler zezwolił na zejście do "wysokości decyzji" 50 m, na której załoga miała zdecydować, czy wyląduje.

Takie same polecenie od kontrolera otrzymała załoga JAKA-40 oraz rosyjskiego samolotu IŁA, który po nieudanej próbie odleciał na inne lotnisko.

W wywiadzie Muś potwierdzał, że polskie załogi wiedziały, iż na lotnisku w Smoleńsku obowiązuje 100 m jako wysokość decyzji. Określona jest ona w tzw. "karcie podejściowej".

Remigiusz Muś był bardzo ważnym świadkiem w śledztwie w sprawie katastrofy smoleńskiej. Zmarł nagle - około 23.30 (o tej porze żona znalazła jego zwłoki). Popełnił samobójstwo - powiesił się w piwnicy własnego domu w Warszawie na linie żeglarskiej. Policja wyklucza udział osób trzecich, w poniedziałek odbędzie się sekcja zwłok.

Czytaj więcej: KATASTROFA SMOLEŃSKA

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki