Siemianowice Śląskie: Artur T. oddawał wykopane skarby do muzeum, a teraz może pójść do więzienia

2011-06-10 21:15

Liczył na wdzięczność i sławę. Jeśli nie w całym kraju, to przynajmniej na rodzinnym Śląsku Ale srodze się zawiódł... Artur T. (30 l.), poszukiwacz skarbów z Siemianowic Śląskich, oddał swoje zbiory do muzeum. W "nagrodę" zarzucono mu przywłaszczenia państwowego mienia i paserstwo. Grozi mu za to nawet 5 lat odsiadki

Kordy, strzały, topory, włócznie, strzemiona, ostrogi, krzesiwa, klamry od pasów - zabytki, które pan Artur zaniósł do muzeum, to prawdziwe skarby. Niektóre pochodzą bowiem aż z dziewiątego wieku przed naszą erą. - Przekazałem kolekcję muzeum, żeby ją zabezpieczyć, byłem przekonany, że spełniam obywatelski obowiązek - tłumaczy Artur T. I dodaje, że działał w dobrej wierze. Znaleziska pozyskiwał w różny sposób. Nigdy jednak nie brał do rąk rzeczy niewiadomego pochodzenia.

Przeczytaj koniecznie: Pierścień prymasa u pasera z Konina

Dobrej woli pana Artura nie docenił Dominik Abłamowicz (52 l.), dyrektor Muzeum Górnośląskiego. Dar mężczyzny, owszem, przyjął, ale potem złożył na niego donos na policję.

- Jestem niezmiernie wdzięczny za podarowanie tej kolekcji. Jednak są przesłanki, że zabytki, które otzrymaliśmy, zostały pozyskane w sposób nielegalny - przekonuje Dominik Abłamowicz.

Dyrektor nie lubi domorosłych poszukiwaczy skarbów. Nazywa ich plagą. - Przypominają ludzi, którzy chcieliby uchodzić za lekarzy, bo przeczytali kilka książek o medycynie - twierdzi dyrektor.

Teraz pan Artur tłumaczy się policji. Nie uważa się w żadnym razie za pasera. Chciał dobrze, więc liczy na korzystną dla siebie decyzję władz.

Moda dla kobiet bez przepłacania! Sprawdź wszystkie rabaty i promocje na ORSAY rabaty.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają