Siergiej Markow o sankcjach na polskie owoce i warzywa: Chcieliśmy was otrzeźwić

2014-08-05 4:00

Doradca Władimira Putina o sankcjach na polskie warzywa i owoce.

"Super Express": - Rosyjski nadzór sanitarny odkrył w amerykańskiej whiskey szkodliwe substancje i pewnie niedługo wprowadzi embargo na ten trunek. Ostatnio dostało się też polskim owocom i warzywom, a wszystko to po wprowadzeniu zachodnich sankcji na Rosję. Tak sobie wyobrażacie w Rosji odpowiedź na politykę Zachodu?

Siergiej Markow: - Główną odpowiedzią Rosji na haniebne sankcje ze strony Unii Europejskiej i USA to wsparcie dla ofiar agresji kijowskiej junty, czyli narodu Donbasu, który robi wszystko, żeby dać odpór ultranacjonalistycznym politykom ukraińskim.

- Po pierwsze, to Rosja i wspierani przez nią separatyści zagrażają ludności cywilnej, a po drugie, to jakoś nie widzę, żeby to wsparcie miało jakoś szczególnie zaboleć Zachód.

- To nasza główna odpowiedź. Są też drobniejsze sprawy, czyli sanitarna odpowiedź Rosji na agresywną politykę Zachodu. Zresztą uważam, że jeśli chodzi o Polskę, to embargo na wasze warzywa i owoce jest w pełni uzasadnione i sprawiedliwe.

- Czemu?

- Polska jest jednym z liderów wspierających ultranacjonalistyczną juntę w Kijowie. Polska robi wszystko, żeby wspierać wojnę domową, która trwa na wschodzie Ukrainy.

- My tam czołgów, rakiet i żołnierzy nie wysyłamy.

- Bez wsparcia polskich władz liczba ofiar śmiertelnych na Ukrainie byłaby znacznie mniejsza. Więcej - gdyby nie Polska, być może banderowcy nigdy nie doszliby w Kijowie do władzy.

- Rozumiem, że dla władz rosyjskich Polska to główny winowajca tego wszystkiego, co się dzieje na Ukrainie i to nas Moskwa będzie chciała najbardziej ukarać?

- Nie, najbardziej winne są tu Stany Zjednoczone, ale Polska to drugi największy winowajca. Ameryka też ponosi straty ze strony Rosji, ale ich straty są znacznie poważniejsze niż polskie. Na oczach całego świata dzięki postawie rosyjskich władz ginie imperialistyczna pozycja Waszyngtonu. Przez to Amerykanie stracą tryliony dolarów.

- Powiem panu szczerze, że trochę nas śmieszy w Polsce to, jak próbujecie odpowiedzieć na sankcje Zachodu. Te wszystkie historie ze szkodliwymi substancjami w żywności czy alkoholu wieją trochę absurdem.

- Z tym whiskey to taki żart.

- Nieźli dowcipnisie pracują w waszym nadzorze sanitarnym. A kiedy Rosja przestanie żartować i uderzy w Zachód tak boleśnie jak on w was?

- To akurat niemożliwe. Z ekonomicznego punktu widzenia Rosja jest mniej wpływowa niż Zachód, dlatego rosyjskie sankcje gospodarcze nigdy nie uderzą was zbyt mocno.

- Nie pojawiają się w Moskwie pomysły, żeby zagrać przeciwko Zachodowi kartą gazową? Media już informują, że ceny na rosyjski gaz pójdą w górę.

- To niestworzone historie. Rosja ma podpisane z Zachodem długoterminowe kontrakty, które nie dają możliwości dowolnego ustalania cen na gaz. Mogę więc Polaków uspokoić. Tak samo jeśli chodzi o embargo na wasze warzywa i owoce. To nie jest najmocniejsze uderzenie w polską gospodarkę. To tylko otrzeźwiający ruch, który ma przywrócić Polakom kontakt z rzeczywistością. Żeby zrozumieli, że sankcje to nie tylko problem dla Rosji, ale i dla Polski.

- Efekt tego otrzeźwienia taki, że Polacy rzucili się na jabłka. "Na złość Putinowi" - mówią i jedzą ze smakiem.

- U nas z kolei ludzie nie chcą kupować "faszystowskich polskich jabłek". Wiedzą, że Polska zabija Ukrainę i jest duża presja społeczna na władze, żeby wprowadzić na nie embargo.

ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki