Stracona pozycja Sikorskiego w walce o fotel szefa NATO

2009-03-22 13:20

Decyzja Waszyngtonu w sprawie poparcia Andersa Fogh Rasmussena na przyszłego sekretarza generalnego NATO, oznacza porażkę dla Polski. Szanse Radosława Sikorskiego na stanowisko szefa Sojuszu Północnoatlantyckiego, zmalały niemal do zera.

"To porażka polskiej polityki zagranicznej i dowód na to, że nasz kraj nie ma takiej siły, jak inne państwa w NATO" - tak skomentowali poparcie kandydatury duńskiego premiera polscy politycy, w programie "Kawa na ławę".

Paweł Poncyljusz podkreślił, że to wina problemu w odbiorze polskiej polityki zagranicznej przez inne kraje: - Widać to ewidentnie w zarzutach o antyrosyjskość, wysuwanych pod adresem szefa MSZ. Jeśli dla naszych zagranicznych partnerów, Radosław Sikorski jest zbyt antyrosyjski, to oznacza to, iż przez ostatnie 1,5 roku nic się nie udało zrobić w zakresie pryncypialnego stawiania swoich problemów – powiedział poseł PiS.

- U polityków europejskich widać brak zrozumienia "czym się je Rosję". Radosław Sikorski nie był rusożercą, a MSZ był zbyt spolegliwy wobec Rosji, a i tak okazało się to nieważne - dodał Poncyliusz.

Inne zdane na ten temat miał Stefan Niesiołowski mówiąc, że jest jeszcze za wcześnie, by mówić i porażce Sikorskiego. - To nie pomaga sprawie - podkreślił.

Stanisław Żelichowski natomiast nie przekreślił międzynarodowej kariery szefa MSZ dodając, że Sikorski jest młodym politykiem i o stanowisko sekretarza NATO może powalczyć za kilka lat.

Ryszard Kalisz o porażkę oskarżył polski rząd, który jego zdaniem zignorował sygnały wysyłane przez stronę amerykańską. - Administracja amerykańska sondowała sprawę i sygnalizowała, że jest gotowa rozpatrzeć kandydaturę Aleksandra Kwaśniewskiego. Wtedy polski rząd zaczął promować Sikorskiego - powiedział Kalisz.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki